108h 55' - jest nowy rekord! Rafał Bielawa przebiegł Główny Szlak Beskidzki!
Opublikowane w ndz., 15/10/2017 - 11:18
AKTUALIZACJA
Rafał Bielawa na mecie Głównego Szlaku Beskidzkiego!!! Dobiegł do Wołosatego o 15:55. Nowy rekord to 108 godzin 55 minut. Poprzedni Rafał poprawił o prawie 6 godzin (5:55). Gratulujemy!
Rekord musi paść. Kwestią jest tylko czas jaki Rafał osiągnie dobiegając do Wołosatego. Ale pamiętajmy, że w sporcie wszystko jest możliwe, nawet w ostatniej chwili. Warto więc do końca trzymać kciuki za powodzenie ekstremalnego przedsięwzięcia.
W niedzielne przedpołudnie Rafał Bielawa jest na mniej więcej 465-470 kilometrze Głównego Szlaku Bieszczadzkiego. Wybiegł z Ustronia w środę o 3 nad ranem, do celu (501,5 km w Wołosatem) brakuje już tylko nieco ponad 30 km.
W sobotę miałem przyjemność spotkać Rafała na trasie Łemkowyna Ultra Trail, po 50 kilometrach mojego ŁUT-70, tuż przed Tokarnią i zbiegiem do Przybyszowa. Ktoś zawołał mnie z tyłu, ale że akurat zbiegałem nie obejrzałem się, tylko odkrzyknąłem i zamachałem ręką. Nie poznałem po głosie, taki był zachrypnięty! Poza tym jednak Rafał trzymał się znakomicie. Był w świetnym nastroju, powiedział, że mięśniowo i wydolnościowo czuje się znakomicie, doskwiera mu jedynie brak snu. Nic dziwnego, od początku walki z GSB śpi po 2 godziny!
Mówił, że bardzo dodają mu energii spotkania z biegaczami na trasie, wielu podbiega, klepie go po ramieniu, wyraża podziw i dodaje energii. - To ma ogromne znaczenie, dodaje sił wtedy, gdy wydaje Ci się, że już ich nie masz – mówił.
Spędziliśmy razem 2 kilometry. Powiedział, że jak to skończy nigdy nie wróci na GSB! Będzie chciał jedynie pokazać kilka miejsc swoim dzieciom, bo biegnąc w różnych porach doby poznał szlak od stron nieznanych innym, często niezwykle urokliwych.
W pewnym momencie dobiegł do nas Wojciech Probst. Rafał złapał wtedy dodatkową energię, pożegnał się i mimo protestów towarzysza pognał do przodu. - Lecimy dopóki jeszcze mogę – krzyknął i ruszył z takim animuszem, że jednego za drugim mijał kolejnych biegaczy z ŁUT. Facet miał wtedy w nogach 390 kilometrów, podczas gdy uczestnicy Łemkowyny, w zależności od trasy, w najlepszym wypadku 50+!
Pobiegli do Komańczy, tam piękne przywitanie na mecie ŁUT, szybki posiłek, mocna kawa i maści na kolana - i dalej do Cisnej. Już w towarzystwie swego Ultrabliźniaka Kamila Klicha. Została wtedy już „tylko” setka. Dopiero w sercu Rzeźnika Rafał przewidział kolejne krótkie spanie (bo 2 godziny drzemki trudno nazwać noclegiem).
Około 3 nad ranem Rafał Bielawa wyruszył z Cisnej na ostatni odcinek Głównego Szlaku Beskidzkiego. Minął już Smerek, a do towarzyszących mu Kamila i Andrzeja dołączył jeszcze Tomek Komisarz. Wszystko wskazuje na to, że metę w Wołosatem powinni osiągnął w czasie 108-110 godzin. Dotychczasowy rekord GSB ze wsparciem to 114 godzin 50 minut, należy od 2014 roku do Macieja Więcka, który wczoraj ze świetnym czasem 18:30 na czwartym miejscu zameldował się na mecie ŁUT-150.
AKTUALIZACJA godz. 13: Rafał jest w rejonie Tarnicy, zostało mu ok. 20 km
Aktualną pozycję Rafała Bielawy na GSB można śledzić pod TYM linkiem.
Piotr Falkowski
zdj. Łukasz Buszka, autor