12. Bieg Opolski: Czwarte miejsce wcale nie najgorsze, a fair play popłaca [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 05/07/2014 - 22:59
Opole w sobotni poranek przyciągnęło biegaczy nie tylko z najbliższej okolicy. Na facebookowym koncie imprezy widać wpisy zawodniczek, które przyjechały aż z Warszawy czy Lublina (i nie żałują!) a na koszulkach startowych migały nie tylko polskie flagi, ale też niemiecka czy duńska. Sława imprezy zatacza coraz szersze kręgi. I trudno się temu dziwić...
Perfekcyjną organizację, którą szczyci się organizowany od dwunastu lat Bieg Opolski widać już w oznakowaniu dojazdu do parkingu i biura zawodów. Naprawdę, nie da się nie trafić, bo w całym mieście rozmieszczono wyraźne drogowskazy prowadzące na Wyspę Bolko. Pogoda, podobno rezerwowana przez Artura Góralczyka, nigdy nie zawodzi. Chociaż w trakcie imprezy zbierają się ciemne chmury i zrywa wichura, w końcu nie spada ani kropla deszczu i ponownie pokazuje się słońce.
Już od 8:00 gromadzą się biegacze – najpierw ci najmłodsi, bo startują jako pierwsi. Przedszkolaki pokonają dystans 175m, starsze dzieci 300 i 600m a najstarsze 1000m. Łącznie kilkaset rozbieganych i roześmianych dzieciaków, które na mecie otrzymują… lody. Jest też profesjonalna klasyfikacja, puchary i nagrody. Mali zwycięzcy dumnie pozują do zdjęć z rodzicami.
Najczęściej tatusiowie mają na koszulkach swoje numery startowe, uprawniające do startu w biegu głównym na 10 km lub towarzyszącym na 5 km. Choć są i tacy, którzy startują dwa razy… i dwa razy stają na podium! Rafał Tyburek zwycięża najpierw na 10 km, uzyskując czas 35:07, by po chwili przerwy wystartować ponownie na krótszym dystansie i zająć 8. miejsce open oraz zwyciężyć w klasyfikacji pracowników branży teleinformatycznej.
Osobno dekorowani są najszybsi opolanie oraz mieszkańcy województwa opolskiego.
Warto zwrócić uwagę na miły gest organizatorów, którzy nagrodzili i wyróżnili najbardziej poszkodowanych, czyli tych, którzy zajęli czwarte miejsca w klasyfikacji open kobiet i mężczyzn. Spontanicznie uhonorowano też nagrodą fair play dwóch zawodników, którzy przerwali swój bieg, żeby pomóc uczestnikowi zawodów, który zasłabł na trasie. Wielkie brawa dla organizatorów za to, że dostrzegli ten fakt i wyróżnili obu panów!
Zasłabnięciu na trasie trudno się dziwić, bo chociaż nie było upalnie, temperatura sporo powyżej 20 stopni w połączeniu z duchotą zrobiły swoje. Nie biegło się lekko, o czym mówiła większość uczestników zawodów. – Czułam się jak w saunie, zwłaszcza pod koniec trasy! – mówiła Kasia, która przebiegła 5 km. – Brakowało mi kurtyny wodnej, chociaż wiem, że na 5 km się ich nie stawia, bo teoretycznie nie ma potrzeby… Ale i tak marzyłam o zimnym prysznicu.
Rafał zwracał uwagę na dobre oznakowanie trasy: – Wielki plus dla organizatorów za czytelne znaczniki kilometrów. Naprawdę, nie dało się ich nie zauważyć! A poza tym… poprawiłem swoją życiówkę o prawie 2 minuty i jestem bardzo zadowolony. Warto było przyjechać!
Ciekawostką w Opolu jest pakiet startowy. Rano w biurze zawodów biegacze odbierają same numery i chipy (często z wyrazem rozczarowania wypisanym na twarzy – to wszystko?). Prawdziwe niespodzianki czekają za linią mety: ładny medal na szarfie Biegu Opolskiego, róża dla pań oraz… wielka reklamówka, a w niej jeszcze większa bułka, napój izotoniczny, woda i jakiś gadżet z logo biegu. W tym roku była to czapeczka do biegania, całkiem zgrabna i elegancka. Rok temu zawodników uraczono chustami wielofunkcyjnymi, które widać na biegach w całym kraju.
Jak widać, można wymyślić coś oryginalnego i nie zasypać biegaczy dwusetną koszulką, która trafi na dno szafy. Owszem, koszulki były – do kupienia na stoisku obok biura zawodów, za jedyne 15 zł. I całkiem sporo osób się skusiło. Naszym zdaniem, rozwiązanie idealne, które zadowoli i kolekcjonerów biegowych t-shirtów i cierpiących z powodu przepełnionych nimi szafek. Ciekawe, co organizatorzy wymyślą na następną, trzynastą już edycję Biegu Opolskiego. Czekamy z niecierpliwością…
KM