7. Bieg Sztafetowy „Wokół Olszyn”. Bo wszyscy biegacze to jedna rodzina
Opublikowane w wt., 09/06/2015 - 10:44
Relacja Małgorzaty Roszkowskiej-Kazały, Ambasadorki Festiwalu Biegów
Dwa lata temu dowiedziałam się jakimiś dziwnymi kanałami o biegu sztafetowym w formule 5 x 3,6 km odbywającym się w Parku Olszyna na warszawskich Bielanach. Było to niedługo po tym, jak z krewnymi i znajomymi poznanymi podczas przygotowań do premierowej edycji Orlen Warsaw Marathon założyliśmy naszą nieformalną drużynę biegową „Zabiegani po Uszy”. Udział w imprezie, w której mogliśmy oficjalnie zadebiutować jako team, wydał więc się nam niezwykle kuszący. I tak 1 czerwca 2013 pobiegliśmy swoją pierwszą sztafetę i zdobyliśmy pierwszy drużynowy dyplom.
Impreza organizowana przez TKKF „Piaski” nie należała wówczas do tych mocno reklamowanych, nowoczesnych i robionych z rozmachem. Wzięło w niej udział zaledwie 11 drużyn, a klimat był taki trochę rodem z PRL-u. Niemniej... zawody te jeszcze przez długi czas wspominaliśmy z sentymentem, a rok później z żalem stwierdziliśmy, że zapisy do kolejnego Bielańskiego Biegu Sztafetowego nie zostały ogłoszone.
W tym roku za sprawą ENTRE.pl Team tradycja bielańskiej sztafety odżyła. W sobotę 6 czerwca do Parku Olszyna znowu zawitali biegacze. I choć formuła została nieco zmieniona (zamiast 3,6 km każdy uczestnik pokonać musiał 5 km), organizacja unowocześniona (ręczny pomiar czasu wyparty został przez czipy i komputery), a klimat przestał mieć cokolwiek wspólnego z PRL-em, to atmosfera imprezy pozostała kameralna. Pięcioosobowych drużyn wystartowało zaledwie 19, z czego aż dwie stanowili „Zabiegani po Uszy”.
Żartowałam sobie później, że te zawody to taka siostro-bratobójcza walka. Bo kapitanem pierwszej sztafety „Zabieganych...” byłam ja, a drugiej brat. Bo w drużynie przeciwnej biegli: mąż, chrześnica, inna Ambasadorka Festiwalu Biegowego - Klaudyna... Lecz...
– A teraz metę mijają reprezentantki drużyny Zabiegani Po Uszy 2 i Zabiegani Po Uszy 1. Idą ramię w ramię. Chyba się koleżanki umówiły – po drugim okrążeniu pierwszej zmiany skomentował Paweł Zach, organizator imprezy.
– To nie koleżanka. To chrześnica – wyjaśniłam Pawłowi po skończeniu swoich pięciu kilometrów.
– Nie wiedziałem – stwierdził Paweł. – Zresztą... - dodał chwilę później. – Czy chrześnica nie może być koleżanką?
– Właściwie może – przyznałam. Bo przecież dwuletnia historia naszej grupy niejednokrotnie pokazała, że przez to całe bieganie członkowie rodziny stali się najlepszymi przyjaciółmi, a biegowi znajomi zostali drugą rodziną!
Małgorzata Roszkowska-Kazała, Ambasadorka Festiwalu Biegów