Aleksandra Niwińska bije rekord Polski w biegu 12-godzinnym! Ból doskwierał wszystkim [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 23/04/2016 - 19:34
Dla wielu maraton to niewyobrażalny dystans, ale są i tacy, którzy traktują go jak rozgrzewkę. A potem świetnie się bawią startując w biegu 12-godzinnym. I choć uśmiechają się z zaciśniętymi zębami, widać ich walkę. Tak hartuje się stal. Tak hartowała się dzisiaj w Rudzie Śląskiej.
Zawodnicy tradycyjnie już spotkali się w Rudzie Śląskiej Nowym Bytomiu, gdzie Bieg 12-godzinny jest rozgrywany już od kilkunastu lat. Mieli do dyspozycji pętlę o długości 1309,5m oraz dobrze przygotowane zaplecze i doskonale wyposażony bufet. Większość biegaczy miała też swoje osobiste wsparcie w postaci rodziny, członków klubu i przyjaciół, którzy mieszali odżywki, podawali koszulki na zmiany i podtrzymywali na duchu. A to z pewnością było potrzebne nie jeden raz przez pół doby i kilkadziesiąt kółek. Rekordzistka wykręciła ich aż 106!
Rekordzistka, bo zwyciężczynią klasyfikacji generalnej biegu została kobieta, Aleksandra Niwińska (AZS AWF Katowice), która w Rudzie Śląskiej wygrywała już wcześniej, ustanawiając rekord Polski Kobiet (2014: 126 km i 889 m). Dzisiaj poprawiła swój poprzedni rekord o prawie 13 km, uzyskując ostateczny wynik 139 km i 412,5 m (wynik nieoficjalny)
Aleksandra Niwińska: „Zakładałam 135 km. Wyszło nawet lepiej!"
Niwińska na kwadrans przed końcem biegu wyprzedziła lidera, wielokrotnego zwycięzcę rudzkiego biegu Ireneusza Czapigę, który zwyciężył dzisiaj w klasyfikacji mężczyzn z wynikiem 138 km 763 m. Kolejne miejsca zajęli Tomasz Kuliński (138 km 472,5 m) oraz Roman Elwart (137 km 35 m). Wśród pań na podium stanęły też Patrycja Bereznowska (134 km 118,3 m) i Monika Biegasiewicz (133 km 207,5 m).
Pełne, acz wciąż nieoficjalne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Pogoda oszczędziła w tym roku biegaczy, stwarzając znacznie lepsze warunki do długiego biegu niż przed rokiem, kiedy wysoka temperatura i słońce mocno doskwierały na odsłoniętym terenie. Dopisywała też pogoda ducha. Mimo wielogodzinnego wysiłku i zmęczenia, zawodnicy wciąż żartowali. – Uwaga, podskoczę! A co, ja nie podskoczę na 108. kilometrze? – krzyczał jeden z nich na widok naszego aparatu.
– Kryzys minął, biegnie się świetnie, tylko czas się kończy – żartował inny. Ktoś w tym czasie spontanicznie zaintonował „Polska biało – czerwoni” i kilku zawodników przyłączyło się do śpiewu.
Przez pół dnia, z godziny na godzinę, tempo biegu spadało za zawodnicy zdawali się poruszać coraz wolniej. Tuż przed końcem nagle wszystko nabrało tempa, wszyscy przyspieszyli, niektórzy niemal do sprintu... by nagle się zatrzymać i czekać na oficjalny pomiar. Udało nam się w tym czasie podpytać o wrażenia Jędrzeja Rynkiewicza z Kętrzyna.
– W Rudzie startuję pierwszy raz, ale to nie był mój pierwszy bieg tego typu. Startowałem już w 24-godzinnym – przyznał. – Dzisiaj poszło bardzo dobrze, zająłem drugie miejsce w kategorii wiekowej, nabiegałem jakieś 116 km. Czuję się bardzo dobrze. Trasa robiła się trochę ciężka po setnym kilometrze, ale organizatorzy o nas zadbali i mieliśmy wszystko, co potrzebne. Co było najgorsze? Ból nóg.
Ten doskwierał wszystkim, ale zgodnie twierdzili, że było warto.
KM