Bieg Śladem Księgi Henrykowskiej: Debiut jak z bajki!
Opublikowane w ndz., 01/05/2016 - 08:00
Organizatorzy 1. Biegu Śladem Księgi Henrykowskiej obiecywali uczestnikom biuro zawodów wśród kwitnących jabłoni. Słowa dotrzymali. Zapomnieli wspomnieć o malowniczej trasie prowadzącej przez pagórki pokryte hektarami kwitnącego rzepaku i słonecznej pogodzie, zamówionej przez cystersów specjalnie na majówkę. Bieg w Opactwie Cysterskim zadebiutował w prawdziwie bajkowej scenerii.
Henrykowskie Opactwo Cystersów słynie z Księgi Henrykowskiej, tej, w której zapisane są najstarsze słowa w języku polskim: „Day, ut ia pobrusa, a ti poziwai”. Właśnie ta księga stała się motywem przewodnim biegu a jego uczestnicy otrzymali medale w kształcie księgi i koszulki techniczne z jej najważniejszym fragmentem. Pomysł wspaniały – nie tylko przybliżył uczestnikom niezwykłe dziedzictwo narodowe, ale też ściągnął do Henrykowa kilka setek osób, które miały okazję pobiec w wyjątkowym klimacie starego opactwa.
Zawodnicy mieli do wyboru półmaraton albo 10 km. Trasa do łatwych z pewnością nie należała, bo na dziesięciokilometrowej pętli trudno było się doszukać choć jednego fragmentu po płaskim. Może poza samym finiszem w pięknych przyklasztornych ogrodach. Biegaczy zaskoczyła też pogoda – po mroźnym i rześkim poranku pokazało się słońce a temperatura wzrosła niemal do 20 stopni. Na otwartej przestrzeni zrobiło się wręcz gorąco. Ale nikt nie narzekał. Widoki były tak piękne, że nie było czasu myśleć o czym innym...
– Trasa była trudna – przyznała Monika Wójcik. – Zależy też od poziomu wytrenowania, bo jak ktoś biega regularnie i trenuje na różnych nawierzchniach i przy różnych profilach trasy, to sobie poradził. Ale jak ktoś chciał tu debiutować, mogło być mu ciężko. Plany były inne, miałam pobiec półmaraton, ale tydzień temu był ORLEN Warsaw Marathon a tutaj trasa jest ciężka, więc nie chciałam się forsować i przepisałam na dyszkę. Biegło się dobrze, choć pod koniec złapała mnie straszna kolka. Gdyby nie ona, pewnie byłoby lepiej. Liczyłam się z podbiegami, trasa mnie nie zaskoczyła. Do połowy ją znałam, mieszkam niedaleko.
– Do startu skłoniła mnie bliska odległość i głosy, że tutaj jest świetna atmosfera. To się potwierdziło – powiedział nam Roman Trocha z Dzierżoniowa. – Jest piękna okolica, klasztor, park... Jest przyjemnie, do tego dopisała nam pogoda. Trasa widokowo przepiękna, choć były trudne podbiegi, które wytrącały z rytmu. Nie udało mi się biec cały czas w tym samym tempie... Ale na zbiegach nadrabiałem.
– Podejrzewam, że nie jest to tylko moje zdanie, ale bieg wypadł naprawdę fajnie. Świetna inicjatywa! Piękne medale, piękne koszulki... Gratuluję pomysłodawcom – oceniała Monika a nasz rozmówca całkowicie zgadzał się z jej zdaniem. Zapytany jak jego zdaniem wypadł debiut imprezy, zdziwił się: – Jestem zaskoczony, że to jest debiut! Dużo biegam, byłem na wielu imprezach i muszę przyznać, że w skali od 1 do 10 dałbym jedną z najwyższych ocen.
My dajemy 10 punktów, bo Bieg Śladem Księgi Henrykowskiej podbił nasze serca. Wracamy za rok. Kto się skusi?
KM