Darek Strychalski wróci do Doliny Śmierci, jeśli biegacze pomogą
Opublikowane w pt., 16/05/2014 - 21:18
Gdy Darek Strychalski zaczął biegać spotykał się z drwinami i wyśmiewaniem. Jednak dla kogoś, kto tak jak on wyszedł z wypadku z częściowym paraliżem prawej strony ciała, szyderstwa innych nie mogły być przeszkodą w realizacji marzeń. Zresztą, gdy zaczął pokonywać dystanse niedostępne nawet wytrenowanym maratończykom, złośliwości zniknęły.
Darek Strychalski jest ultramaratończykiem, który ma do pokonania więcej przeszkód niż inni. Niedowidzi na jedno oko, ma przykurcz ręki, niedowład nogi, ale ma też za sobą Spartathlon. Trasę z Polski do Grecji pokonał biegiem. Rywalizację ukończył na 79. miejscu z czasem 34:36:00. Ukończył też Al Andalus Ultra Trail, 230-kilomtrowy ultramaraton w górzystym terenie południowej Hiszpanii.
Po tych osiągnięciach, Badwater nie wydawał się nie do zrobienia, a jednak to zupełnie inny bieg. Monotonny i w piekielnym żarze. Uczestnicy i ich ekipy muszą zadbać o siebie sami, a Darek do Doliny Śmierci przyjechał w ostatniej chwili, nie doczytał regulaminu, nie był przygotowany na to, co tam zastanie. Mimo wszystko był zdecydowany, że ukończy ten bieg.
Nie chciał zejść z trasy mimo objawów odwodnienia i udaru. Wciąż podejmował kolejne próby kontynuowania wyścigu. Walczył ze skurczami i wymiotami. W tym stanie dotarł do 115. kilometra. Tam decyzją sędziego, po przekroczeniu limitu czasu musiał zejść z trasy. Nie ukończył biegu. Jego sprawy z Badwater nie zostały załatwione.
Teraz pojawiła się szansa powrotu do Doliny Śmierci. Organizatorzy przydzielili Darkowi miejsce na liście startowej, ale nie znalazł się sponsor gotowy wesprzeć jego plan. Darek ma już ekipę, teraz potrzebuje wsparcia finansowego biegaczy
- Bieganie daje Darkowi siłę i napęd do życia. Jak sam powtarza, gdyby nie bieganie, mógłby skończyć pod budką z piwem. Dzięki bieganiu wyszedł z domu, otworzył się na ludzi, zaczął podróżować. Wcześniej był zamknięty w sobie, unikał ludzi, a ze względu na swoje ograniczenia nie wszędzie był akceptowany - powiedział nam Filip Bojko, członek ekipy Darka.
Filip i jego brat Mikołaj zaczęli już przygotowania do Badwater. Filip, też ultramaratończyk, biega dwa razy dziennie. Wspólnie z Darkiem będą startować w Rzeźniku, a potem, jeśli uda się zabrać fundusze, wyruszą na trasę Badwater.
- Na zmianę będziemy prowadzić samochód i wspierać Darka na trasie. Tak samo będzie z kucharzeniem. Darek nie może jeść nabiału, więc mamy dopracowany zestaw dań, które wszystkim nam smakują. Głównie będą to makarony - dodaje Filip.
Start w Badwater nie będzie możliwy bez zebrania przynajmniej 35 000 zł, dlatego Darek zdecydował się prosić o wsparcie na pośrednictwem portalu Polak Potrafi. Zebrał już ok. połowy potrzebnej sumy. Dołożycie resztę?
IB
fot. Polakpotrafi/Projekt/Badwater