Dyrektor SAMSUNG Półmaratonu „Rekord świata w Szamotułach? Tu spokojnie można się o taki pokusić”
Opublikowane w pt., 29/09/2017 - 10:11
Z Bartoszem Węglewskim - wicedyrektorem Szamotuły SAMSUNG Półmaratonu, Prezesem Zarządu Szamotulskiego Stowarzyszenia Sportowego o nadchodzącej, siódmej edycji biegu, rekordach oraz planach na przyszłość.
Rok temu SAMSUNG Półmaraton odbywał się w przeddzień PKO Poznań Maratonu. Tym razem wydarzenia nie kolidują terminami. Zatem czy wasz bieg można uznać za sprawdzian formy przed największą imprezą w regionie, czy może jednak celujecie w inną grupę biegaczy?
Bartosz Węglewski: Jestem przekonany, że szamotulski półmaraton będzie dla sporej grupy biegaczy ważnym przetarciem przed PKO Poznań Maratonem. Wiele niezależnych uwarunkowań sprawiło, że terminowo oba biegi zamieniły się kolejnością, ale jestem pewny, że dla wielu biegaczy to dobra wiadomość. Biegacze to jedna wielka rodzina, która ciągle podnosi sobie poprzeczkę, tak więc każdy „półmaratończyk” za moment może być maratończykiem, i na odwrót, w związku z tym grupa docelowa jest ta sama. Chociaż zgodzę się z opinią, że „połówki” są bardziej popularne.
Jakie nowości czekają na uczestników siódmej edycji szamotulskiej połówki?
Co roku staramy się wprowadzać nowości do naszego biegu, aby poprawiać jego jakość. Pomaga nam w tym wspaniale zmodernizowana baza sportowa, która jest sercem półmaratonu. W tym roku biuro zawodów znajdzie się w nowoczesnej hali sportowej Wacław w Centrum Sportu Szamotuły. Wokół hali zbudowana będzie cała infrastruktura związana z cateringiem, strefą dla dzieci i stoiskami, co bardzo ułatwi poruszanie się biegaczy we wszystkich strefach. Nowością jest także nagroda finansowa za pobicie zeszłorocznego rekordu trasy. Czeka też sporo niespodzianek o czym wszyscy przekonają się już na miejscu.
Studiując opis trasy stwierdzamy, że można się tu poprawić o minuty. Strach myśleć jaki rezultat osiągnąłby tu Erytrejczyk Zersenay Tadese...
Myślę, że Tadese mógłby spokojnie myśleć o poprawieniu rekordu. Myślę, że zrobiłby to bez problemu, oczywiście pamiętąjąc o formie sportowej, pogodzie i innych ważnych składowych sukcesu w biegu długodystansowego. Główny atut naszej trasy to lokalizacja. W 85% jest zupełnie osłonięta, co eliminuje niekorzystny wpływ wiatru. Poza tym jest praktycznie płaska jak stół. Delikatny podbieg znajduje się jedynie przed metą, ale, cytując biegaczy z zeszłego roku, „to nic, co mogłoby wpłynąć na wynik”. Chwalimy się tym, że trasa jest piekielnie szybka, bo taka jest. Po prostu do Szamotuł trzeba przyjechać i potwierdzić to swoim wynikiem.
To już siódma edycja zawodów. Jak miasto i mieszkańcy reaguje na biegaczy?
Miasto i jego mieszkańcy co roku uczą się półmaratonu i tego, co jest z nim związane. Z roku na rok odnotowujemy coraz większą liczbę kibiców, którzy wspierają biegaczy, często nawet bardzo spontanicznie. Sama strefa kibicowania znajduje się w strefie mety i tam jest najgoręcej.
Oczywiście w każdym mieście, czy to Warszawie czy małych Szamotułach, są ludzie niezadowoleni z tego, że ulice są zamknięte, że nie mogą dojechać do domu czy do kościoła, ale jak wiadomo wszystkich zadowolić się nie da. Często zapominamy jak wiele funduszy organizatorzy przeznaczają na doinformowanie wszystkich o imprezie i utrudnieniach z nią związanych. Wzorem największych wydarzeń staramy się również poprawiać w tym względzie, i to z każdą edycją. Chcemy, by tą imprezą żyło całe miasto. Wierzymy, że nam się to udaje.
Zapisy do tegorocznej edycji zostały już zamknięte. Limit 1500 uczestników został osiągnięty. Rekord zawodów to 1352 osób na mecie. Jest szansa na poprawienie tego wyniku?
Ilość opłaconych pakietów to jedno, drugie to natomiast rzeczywistość. W stosunku do roku ubiegłego odnotowaliśmy wzrost liczby uczestników, co przy tak dużej konkurencji na rynku biegów jest dla nas sukcesem. Jednak realnie patrząc trudno będzie nam pobić nasz rekord, Wierzę jednak we wzrost „finisherów” o około 10 proc w stosunku do ubiegłego roku (1059 osób - red). To chcielibyśmy osiągnąć.
Jakie są plany rozwoju imprezy? Dobra trasa, silny sponsor. Czego potrzeba więcej, żeby w Szamotułach startowało np. 4000-5000 osób?
W obecnej sytuacji, gdzie ze sponsorowania sportu wycofuje się coraz więcej firm, dla nas najważniejszym aspektem jest stabilizacja. Współpraca z naszym sponsorem, którym jest firma Samsung, układa się wzorowo. Trasa jest pod wieloma aspektami bardzo dobra. Czego potrzeba więcej? To naprawdę trudne pytanie.
Dla nas najważniejsze w organizacji jest podnoszenie jakości i sprawienie, by uczestnicy wracali do nas jak do swoich rodzinnych stron. Przez medale i pakiety startowe opowiadamy im trochę historię naszego regionu i tego, czym się szczycimy. Chcemy być lepsi w każdej edycji i nie odczuwamy ogromnej presji związanej z liczbami. Szamotuły, prawdopodobnie nigdy pod względem frekwencyjnym nie będą Poznaniem, Krakowem, Piłą czy Warszawą. Ale pod względem organizacyjnym – czemu nie?
Nie chcemy konkurować, chcemy się wyróżniać na tle innych i do tego na pewno będziemy dążyć. W przyszłym roku także chcemy zaskoczyć biegaczy i pewnie organizatorów innych biegów. Wierzę, że nam się to uda. Impreza będzie się rozwijać w każdym aspekcie, bo tylko wówczas ma rację bytu, ale frekwencja nie jest dla nas jedynym wyznacznikiem bycia w czołówce - jest jednym z elementów i tego się trzymamy.
Dziękuje bardzo za rozmowę.
7. Szamotuły SAMSUNG Półmaraton wystartuje 8 października. FestiwalBIegow.pl jest patronem medialnym wydarzenia.
Rozmawiał Robert Zakrzewski