Ekstremalny HARPAGAN po raz 49. na Pomorzu
Opublikowane w pon., 20/04/2015 - 16:33
Cóż to jest ten Harpagan? Dlaczego jest ekstremalny? Może zacznijmy od wyjaśnienia samej nazwy zawodów. Słowo „harpagan” według gwarowego słownika oznacza człowieka bardzo wytrzymałego, silnego, odpornego na trudy.
49. edycję pomorskiej imprezy podsumowuje dla nas Paweł Pakuła. Sam tu wystartował, przeczytajcie z jakim efektem. W relacji także krótka historia Harpagana.
W „zamierzchłym”, 1989 roku ludzie związani ze środowiskiem harcerskim z regionu Pomorza Gdańskiego postanowili zorganizować długi rajd pieszy będący formą sprawdzianu własnej wytrwałości i umiejętności posługiwania się mapą i kompasem. Tak narodził się „Harpagan” pieszy rajd na orientację na dystansie 100 kilometrów. Startowało się wieczorem, dostawało mapę i należało odnaleźć kilkanaście punktów kontrolnych (PK) rozmieszczonych w terenie, najczęściej w lesie, po czym w nie dłużej niż dobę dotrzeć na metę. Proste?
W teorii tak. - Przecież limit taki łagodny, 24 godziny, co to jest, spacerkiem przejdziemy - powiedzą dumni biegacze. W praktyce, gdy było zimno, deszczowo, gdy się zgubiło nocą w nieznanym lesie, gdy szukało się punktu przez ponad godzinę kręcąc bez sensu po krzakach, gdy drogi nie pasowały do mapy, gdy przeciskało się na przełaj przez jeżyny lub gęsty młodnik, gdy na stopach pojawiały się otarcia i odciski już tak wesoło nie było.
W pierwszych edycjach startowała garstka zapaleńców. Kończyło niewielu. Z czasem rajd ewoluował, dorastał organizacyjnie i zaczął bić rekordy frekwencji. Oprócz sztandarowej trasy pieszej 100 km doszła trasa rowerowa (200 km w 12 godzin) i mieszana (50 km marszu/biegu + 100 km rowerem w maksymalnie 18 godzin). Do tras stricte pieszych organizatorzy dodali krótsze dystanse: 50 km, 25 km i 10 km („Harpuś”). W pewnym momencie ponad 20-letniej historii imprezy, na krótko pojawiły się nawet trasy konne i kajakowe.
Startujących było początkowo kilkudziesięciu, potem kilkuset. Ostatnie edycje odbywające się dwukrotnie w ciągu roku, wiosną i jesienią gromadzą grubo ponad 1000 uczestników wszystkich kategorii. Ludzie zjeżdżają się z całej Polski marząc o ukończeniu wyścigu, dającego w przypadku najdłuższych tras zaszczytny tytuł „harpagana”. Nie jest to impreza typowo biegowa gdyż limit czasu jest tak ustawiony, że pozwala ukończyć zawody także piechurom, którzy w ogóle nie biegają. Wystarczy, że dobrze nawigują. Dlatego „Harpagan” ma tę zaletę, że łączy różne środowiska: biegaczy, turystów pieszych, harcerzy, militarystów szukających wyzwań czy rowerzystów. Dla wszystkich startujących jest tylko jeden wspólny warunek: muszą umieć posługiwać się sprawnie mapą i kompasem.
Tegoroczna, wiosenna, 49 już edycja „Harpagana” odbyła się w miejscowości Kaliska niedaleko Starogardu Gdańskiego. Na wszystkich trasach wystartowało łącznie 1274 uczestników. Okolice miejscowości, lekko pagórkowate, bogate w lasy sosnowe (skraj Borów Tucholskich) oraz liczne jeziora (Pojezierze Starogardzkie) stanowiły idealną miejscówkę dla terenowych zawodów na orientację. Łatwiejsza niż zwykle – w przypadku trasy pieszej – nawigacja oraz stosunkowo sprzyjające warunki pogodowe sprawiły, że tym razem tytułem „harpagana” mogło się pochwalić całkiem pokaźne grono kończących.
Wśród startujących była Anna Sejbuk z Siedlec, która z wynikiem 6 godzin 57 minut wygrała rywalizację wśród kobiet na dystansie 50 kilometrów. Oto, jak wspominała swój start.
– Udało mi się już drugi raz wygrać pieszy maraton na orientację na 50 kilometrów. Biegam od niedawna, w biegach ulicznych nie startuję. Warunki pogodowe na „Harpaganie” były super, tereny są tu bardzo fajne, dlatego tu jestem po raz drugi. Punkty wchodziły raczej łatwo dzięki temu osiągnęłam dobry wynik. Biegłam na początku, potem było trochę marszobiegu i na końcu biegłam znowu. Dwa ostatnie punkty - to już był prawie sprint. Trasę częściowo pokonałam w parze z zawodnikiem z innej kategorii a częściowo sama. Nie nastawiam się na walkę w Pucharze Polski w Pieszych Maratonach na Orientację, ale będę nadal brała udział w pieszych pięćdziesiątkach – mówiła na mecie.
Najliczniej obsadzoną i najstarszą kategorię, czyli trasę pieszą na dystansie 100 km wygrał po dramatycznej walce na końcówce piszący te słowa (Paweł Pakuła – red.). Uzyskał czas 12 godzin i 11 minut. Tuż za nim, w kilkuminutowych odstępach uplasowali się: Artur Fankidejski (12:17:23) i Robert Kędziora (12:21:59). Wśród kobiet rywalizację wygrała Maria Lebioda (15:44:24) przed Dominiką Welz (20:59:39) i Aleksandrą Momot (21:01:20). Spośród 296 startujących wyjątkowo dużo, bo aż 140 ukończyło trasę.
Na trasie pieszej 50 km wystartowało 226 uczestników. Wśród mężczyzn zwyciężył Piotr Łopuchin (04:55:13) przed Sebastianem Reczkiem (04:59:39) i Krzysztofem Arseniukiem (05:43:35). Wśród kobiet triumfowała Anna Sejbuk przed Dorotą Duszak (07:19:07) i Eweliną Breską (07:39:34).
Pełne wyniki krótszych tras pieszych, trasy mieszanej oraz tras rowerowych sprawdzicie TUTAJ.
Kończąc możemy zaprosić chętnych do sprawdzenia swojej sprawności w bieganiu bądź marszu z mapą i kompasem na jubileuszową, 50 edycję „Harpagana”. Odbędzie się ona w październiku, jak zwykle w jednej z miejscowości na Pomorzu Gdańskim. Bliższe informacje znaleźć można na stronie organizatora.
Paweł Pakuła