Gliwicka Prowokacja: Rekord za rekordem! [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 25/03/2017 - 18:39
W Gliwicach przed południem posypały się rekordy. Nie tylko te życiowe w biegu na kilku dystansach, padł też rekord frekwencji. Kolejny, bo poprzedni odnotowano zaledwie przed miesiącem. To fenomen tej imprezy. Chociaż odbywa się już od czterech lat, nikomu się nie nudzi. Przeciwnie, każdego miesiąca przyciąga coraz więcej chętnych do walki z lenistwem.
Dzisiaj było ich 520. To fenomenalny wynik, jeśli wziąć pod uwagę, że w okolicy odbywało się kilka innych biegów a za start w Prowokacji nie otrzymuje się medalu. Owszem, są statuetki, ale trzeba sobie na nie zasłużyć i wystartować co najmniej 9 razy. Co więc przyciąga do Gliwic w każdą ostatnią sobotę miesiąca? Atmosfera. Trasa. Te dwie odpowiedzi padają najczęściej. A wśród ich autorów nie brakuje takich, którzy z Prowokacją są związani od pierwszej edycji. Przyznają wprost, że są uzależnieni od tego cyklu i wiele mu zawdzięczają. Comiesięczne starty kontrolne przyczyniły się do niejednej życiówki.
Całkiem sporo pada ich także na prowokacyjnej trasie. Swoją nową półmaratońską życiówkę wykręcił dzisiaj Michał Czerwiński, który z czasem 1:28:29 został także zwycięzcą prowadzonej tutaj klasyfikacji informatyków. Kto by pomyślał, że komputerowcy potrafią tak biegać? Życiówkę, choć na nietypowym dystansie 17 km wywalczyła też Karolina Kotowska startująca w kategorii nordic walking.
– Dzisiejszy start na Prowokacji uważam za bardzo udany – powiedziała nam na mecie. - Na dystansie czterech okrążeń udało mi się poprawić czas ze stycznia o jakieś 13 minut! Dzisiaj był dobry dzień na chodzenie. Cieszę się z osiągniętego wyniku, ale mam nadzieję, że tym roku go jeszcze poprawię. Prowokacja ma to do siebie, że można kręcić tyle kółek na ile ma się siły. Wiadomo, czasami trafi się gorszy dzień i przejście jednego kółka graniczy z cudem, ale są takie dni jak dzisiaj, kiedy człowiek czuje moc, może poczuć, że to chodzenie ma jakiś sens, że można złamać własne bariery i mieć z tego frajdę. Zaczynałam rok temu od dystansu 5 km, w dniu dzisiejszym pokonuję prawie 17 i nie padam na mecie.
– Ja na Prowokację wróciłam po przerwie związanej z porodem, ale dziś byliśmy już całą rodziną, to znaczy z mężem i moim kochanym synkiem. Od przyszłej prowokacji Tymoteuszek powalczy o statuetkę z pomocą taty a ja zamierzam walczyć o swoją – zapowiedziała Hanna Styczeń, mama siedmiomiesięcznego chłopca. – Nowa trasa bardzo mi się podoba i chętnie powalczę kiedyś o cały dystans półmaratonu.
Nową trasę pozytywnie ocenia także Tomasz Ploch: – To była moja pierwsza Prowokacja w tym roku. Ten sam park, inna zmieniona trasa, ale atmosfera jak zawsze super. Zauważyłem, że za każdym razem jest coraz więcej osób a to co najbardziej cieszy, to fakt aktywnych dzieci. Wrócę tu za miesiąc a jestem pewien że mój długoletni przyjaciel Grzegorz Twardowski, którego udało mi się sprowokować, będzie też biegł z nami.
I tak to właśnie działa. Jedni przyprowadzają swoje drużyny, inni kolegę z pracy a jeszcze inni żonę albo malutkie dziecko. Tak rozrasta się rodzina Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej. I wcale nie potrzeba jej wielkiej reklamy, by co miesiąc biła kolejne rekordy frekwencji. Niemniej, przy biciu nowego będzie można pomóc 29 kwietnia.
KM