GPPB: Wielki Bal na zakończenie wielkiego cyklu

 

GPPB: Wielki Bal na zakończenie wielkiego cyklu


Opublikowane w pon., 28/12/2015 - 08:48

Nie ma co ukrywać, że Gliwicka Parkowa Prowokacja Biegowa to wśród biegaczy marka bardzo znana i ceniona. Sporą popularnością cieszą się zawody odbywające się raz w miesiącu na parkowych alejkach, nic więc dziwnego, że podobnie było z zakończeniem cyklu. Choć ten z bieganiem niewiele miał wspólnego. W niedzielę zawodnicy spotkali się na uroczystym balu.

Bal Zwycięzców odbył się już po raz drugi w gliwickiej stołówce akademickiej przyciągając kilkuset stałych bywalców Prowokacji. Zaproszeni byli wszyscy, którzy wystartowali w cyklu chociaż raz, dodatkowo każdy mógł przyprowadzić osobę towarzyszącą. Gdyby stawili się wszyscy „uprawnieni”, sala musiałaby pomieścić ponad półtora tysiąca osób! Do Gliwic przyjechali jednak głównie ci, którzy odbierali statuetki.

Statuetka gliwickiej Radiostacji to nagroda dla wytrwałych. By ją uzyskać, należało wystartować co najmniej dziewięć razy w ciągu roku. Udało się to aż 112 osobom. 24 z nich zaliczyły wszystkie dwanaście edycji a rekordzista, pan Marek Niewiadomski biegał w każdej z 24 edycji, które odbyły się od początku istnienia Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej. Co więcej, za każdym razem pokonywał najdłuższy możliwy dystans, czyli trzy okrążenia.

– Przyciąga mnie tutaj przede wszystkim świetna organizacja i niezwykła atmosfera. – powiedział nam po uroczystej gali rekordzista. – Na początku powiedziałem sobie, że spróbuję raz, dwa razy. Potem były trzy, cztery… i wpadłem w taki ciąg. W sierpniu ubiegłego roku miałem problem z nogą, w zasadzie nie powinienem brać udziału, ale przetruchtałem powoli, żeby zachować ciągłość. A w tym roku to już się tak rozpędziłem, że już startowałem co miesiąc. I wszystko było tym startom podporządkowane – dodał pan Marek ze śmiechem.

Żona Kornelia natychmiast uzupełniła: – Planowaliśmy przyszłoroczne wakacje. Chcemy się wybrać do Gruzji. Warunkiem było to, żeby termin nie kolidował z Prowokacją. Już sprawdziliśmy, że lipcowa będzie 23, więc wyjeżdżamy 25 lipca…

Przyszłoroczny cykl w szczegółach ma już zaplanowany Andrzej Szelka, twórca imprezy. Przyznaje, że ma wizję, ale nie chce jej na razie zdradzać. Podobnie jak przed dwoma laty, kiedy planował pierwszą edycję cyklu. Czy wtedy spodziewał się, że po dwóch latach będą setki zawodników i wielki bal? – Tak – mówi wprost. – Miałem taką wizję. Inaczej, po co miałbym to robić?

Choć pod koniec balu, szef Prowokacji ledwo stoi na nogach, wciąż się uśmiecha. Czy te dwa lata walki z organizacją, finansami, pomiarem czasu, który przez długi czas był ręczny i wszelkimi trudnościami nie zmęczyły go? Czy nie ma ochoty, żeby wreszcie odpocząć i dać sobie z tym spokój? – Mam, ale się nie poddam. Nie ulegam tak łatwo swoim zachciankom, będę to ciągnął. Jeśli tylu osobom można dać radość, to warto. A zmęczenie samo mija. Tylko żona troszkę narzeka, że mnie nie ma w domu, a jeśli jestem, to przy komputerze.

Na sali gra muzyka, dziesiątki osób wirują w jej rytm. Dzieci bawią się balonami. Stoły suto zastawione ciastem i przekąskami. Nikt ich nie zamawiał, padł tylko apel do uczestników, by przynieść coś ze sobą. Biegacze kolejny raz nie zawiedli. Błyskają flesze, trwają pamiątkowe sesje zdjęciowe – z przyjaciółmi, drużyną, znajomymi z trasy Prowokacji, ze statuetkami… Wielka rodzina Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej się bawi. Większość zna się z imienia i nazwiska, nawiązały się nowe przyjaźnie.

W przyszłym roku pewnie będzie ich więcej. Dłuższa trasa temu sprzyja. Prowokacja dorosła i od stycznia będzie już półmaratonem. Choć tradycyjnie każdy będzie miał wybór, ile kołek chce pobiec. Niektóre rzeczy po prostu się nie zmieniają. Z pewnością nie zmieni się też niezwykła atmosfera tej imprezy. Będzie można jej doświadczyć już 23 stycznia podczas pierwszego dłuższego odcinka cyklu.

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce