"Kilian był za mocny. Ale wszyscy mówią, że za rok tu wygram!" Bartłomiej Przedwojewski, wicemistrz Zegama-Aizkorri 2019 [WYWIAD]
Opublikowane w ndz., 02/06/2019 - 19:50
To był kolejny fantastyczny bieg Bartłomieja Przedwojewskiego! 26-letni zawodnik Salomon Suunto Teamu, strażak z Wrocławia zajął drugie miejsce w jednm z najbardziej prestiżowych biegów w Europie - Zegama-Aizkorri w hiszpańskim Kraju Basków. Przegrał tylko o nieco ponad 2,5 minuty z żyjącą legendą Kilianem Jornetem. Kataloński „Król Zegamy” wygrał zawody po raz 9 (!) w swym dziesiątym starcie.
Bartłomiej Przedwojewski wicemistrzem Zegama-Aizkorri 2019! Pora na...
Z Bartłomiejem Przedwojewskim połączyliśmy się 3 godziny po zakończeniu biegu. Wraz z wielkim Kilianem siedział właśnie w pokoju kontroli antydopingowej. Przez tyle czasu obaj nie byli w stanie oddać moczu do kontroli. Potem się okazało, że potrwało to jeszcze kolejna godzinę.
– Walczymy, żeby się w końcu udało (śmiech). Mocno się odwodniliśmy, takie były warunki, bardzo gorąco na trasie. Dużo piliśmy, ale ile byśmy w siebie nie wlali i tak byśmy się odwodnili, wszystkich nas to spotkało.
– Wspaniale oglądało się transmisję waszej rywalizacji. Emocje były niesamowite, a Ty - w mojej ocenie - pobiegłeś doskonale taktycznie!
– Taktycznie rzeczywiście pobiegliśmy idealnie. Ale przyznam, że przez początkowe 7 kilometrów nie wierzyliśmy, że możemy wskoczyć na „pudło”. Bardziej realne wydawało się, że będziemy się szarpali o pierwszą piątkę.
– Dlaczego mówisz w liczbie mnogiej, kogo masz na myśli?
– Od samego startu biegłem z Thibautem Baronianem, moim kolegą z pokoju na Zegamie. Uciekłem mu dopiero 3 kilometry przed metą.
– To był założony plan?
– Nie, tak się od razu ułożyła sytuacja na trasie. Francuz miał „dzień konia”, ja miałem „dzień konia”, lecieliśmy więc razem. Zaczęliśmy od 7-8 miejsca, dopiero na 16 kilometrze złapaliśmy biegnącego na piątym miejscu Aritza Egeę. Biegliśmy w trójkę przez kilka kilometrów, minęliśmy Remiego Bonneta, aż i Baskowi też się „urwaliśmy”.
– A wiesz, że Egea zajął na mecie dopiero 46 miejsce? Przybiegł do Zegamy ponad trzy kwadranse po Tobie, na końcówce wyprzedziło go aż 35 rywali! A jeszcze gorszy los spotkał dwóch kolejnych zawodników, którzy jeszcze na tym 16 kilometrze byłi przed wami: tegoroczny mistrz Hiszpanii, Bask Oier Ariznabarreta dobiegł jako 92, a znakomity Szwajcar Remi Bonnet zszedł z trasy zaraz za półmetkiem.
– O kurczę, nie wiedziałem! Ale sam widzisz, to najlepiej świadczy, jak ciężki to był bieg! Jeszcze przed półmetkiem na szczycie Aizkorri wyprzedziiliśmy Ariznabarretę, a potem Amerykanina Andy'ego Wackera i już od tej pory tylko goniliśmy Kiliana, biegliśmy na 2-3 pozycji.
– I jak planowałeś rozegrać rywalizację z Baronianem o wicemistrzostwo Zegamy? Chciałeś mu uciec jak najszybciej czy zostawiałeś wszystko dopiero na końcówkę?
– Wiedziałem, że muszę jak najdłużej biec z Thibautem, bo gdybyśmy się rozdzieli, to i ja, i on byśmy osłabli. Wspólny bieg był dla nas korzystny. Współpracowaliśmy. Jak ja byłem świeższy, to wychodziłem do przodu i on się mnie przytrzymywał. Jak ja miałem kryzys, to chowałem się za Francuzem i on ciągnął nasz duet. Dopiero na ostatnim zbiegu przestaliśmy sobie pomagać i zaczęliśmy walkę o drugą lokatę. Początkowo myślałem, że ją przegram, bo łapały mnie kolki. Jak odszedłem mu na zbiegu, to dopadła mnie kolka i Baronian mnie dogonił. (czytaj dalej)