Konflikt bliskowschodni na trasach trzech maratonów. "Nie podróżuj"
Opublikowane w pt., 08/12/2017 - 19:25
Pierwsza edycja maratonu w Betlejem odbywała się w 2013 r. Wzięło w niej udział 218 cudzoziemców z 21 państw, a bieg był demonstracją polityczną przeciwko ograniczaniu swobody przepływu ludzi na Zachodnim Brzegu. Od tamtej pory wiele się zmieniło.
W 2017r. w najdłuższym biegu imprezy wystartowało 10 000 miejscowych biegaczy i 6 200 cudzoziemców. Impreza urosła w siłę pomimo wielu przeszkód, na jakie napotykali maratończycy. Sama trasa wiedzie wzdłuż uznanego za nielegalny, muru oddzielającego Betlejem od terenów zajmowanych przez Izrael i przez dwa obozy uchodźców, a do tego zdarzają się punkty kontrolne i inne przeszkody ustawiane przez Izrael.
W październiku tego roku delegacja IAAF dokładnie skontrolowała przygotowania do betlejemskiego maratonu i po pięciu latach bieg został wpisany do kalendarza międzynarodowej federacji. Edycja 2018 będzie więc już oficjalną, międzynarodową imprezą, która ma nadzieję gościć u siebie elitę zawodników.
Zaledwie kilka dni temu w rozmowie Al-Monitor, rzecznik palestyńskiego Ministerstwa Turystyki cieszył się, że dzięki decyzji IAAF maraton będzie kolejną okazją pokazania światu Palestyny jako miejsca atrakcyjnego turystycznie i zdolnego do organizacji imprez sportowych. Czy jednak zaplanowana na 23 marca 2018 r. będzie bezpieczna?
Wydawałoby się, że bieganie maratonów nie ma nic wspólnego z polityką. Niestety, nic bardziej mylnego. Przekonał się o tym Mohammad Algadi. 27-latek to palestyński maratończyk mieszkający na stałe we Francji. Ten biegający szef kuchni, startował regularnie w Londynie, w Tokio, Berlinie i co istotne, także w Nowym Jorku, Chicago i Bostonie. Jednak w tym roku, gdy polityka administracji USA się zmieniła, okazało się, że o biegach w USA może zapomnieć. W uzasadnieniu odmowy wydania wizy napisano, że Algadi nie udowodnił, iż nie zamierza porzucać Francji. Dowiedział się o tym zaledwie kilka dni przed startem w Chicago. W opinii palestyńskich dziennikarzy, prawdziwym powodem uniemożliwienia mu startu w Chicago Marathon było jego pochodzenie, podkreślane trzymaną podczas biegu flagą.
Jednak wzajemną niechęć najbardziej widać pomiędzy maratonami w Betlejem i Jerozolimie. W zeszłym roku udział w maratonie w Jerozolimie w koszulce z niestosownym w izraelskiej opinii napisem lub z jakąkolwiek inną deklaracją poparcia dla Palestyny kończył się w więzieniu.
W marcu tego roku żadne widoczne deklaracje nie były potrzebne, by popaść w kłopoty. Władze Izraela, wydały zakaz udziału w palestyńskim maratonie w Betlejem 36 Palestyńczykom. Według Al-Quds, wszyscy mieszkali w strefie Gazy.
Wszystkie te działania były podejmowane, mimo rezolucji ONZ uznającej kontrolę Jerozolimy przez stronę izraelską za nielegalną.
Kilka dni po entuzjastycznych wypowiedziach palestyńskiego ministerstwa turystyki, prezydent USA ogłosił uznanie Jerozolimy za stolicę Izraela i zamierza przenieść tam amerykańską ambasadę. Ten kontrowersyjny pomysł odbije się na uczestnikach obydwu maratonów, może się także zakończyć kolejnym wybuchem czynnego konfliktu w regionie. Przed zapisaniem się na listę startową maratonów w Jerozolimie i w Betlejem należy dokładnie sprawdzać doniesienia o aktualnym rozwoju sytuacji na Zachodnim Brzegu Jordanu.
Na dzisiaj komunikat na stronie MSZ brzmi: „Nie podróżuj”
IB