Maraton Treh Src: Trzy serca, dwa państwa, jeden bieg
Opublikowane w śr., 25/05/2016 - 16:34
Słoweńskie Radenci to spokojne i niewielkie miasteczko, które raz do roku zamienia się w wioskę biegaczy. Od lat w maju odbywa się tutaj Maraton Treh Src, który przyciąga coraz więcej zawodników z całego świata. I trudno się temu dziwić, bo do wyboru mają całą gamę dystansów a atmosfera imprezy jest niezwykłym połączeniem klimatu dużego europejskiego maratonu i.. rodzinnego pikniku.
Radenci leży tuż przy granicy z Austrią, dzięki czemu trasę maratonu udało się poprowadzić na terenie obu państw, co dla wielu biegaczy jest dodatkową atrakcją. Kolejną jest duży wybór dystansów, od 5,5 km do maratonu włącznie, co do Radenci przyciąga całe rodziny. Każdy znajdzie jakiś bieg dla siebie a przy tym może pokibicować bliskim i spędzić rodzinnie weekend. Niektórzy dostrzegają też inne plusy, na przykład... bliskość Chorwacji. – Przyjechaliśmy z żoną na półmaraton, nocujemy tutaj niedaleko u jej rodziców a jutro ruszamy dalej, do Chorwacji. Zrobimy sobie kilka dni urlopu nad morzem. – zdradził nam Słoweniec Robert.
Wbrew powszechnym skojarzeniom, bo przecież Słowenia Polakom kojarzy się ze skoczkami narciarskimi i górami, trudno doszukać się ostrych podbiegów na trasach tutejszych biegów. Nie ma więc gór, są za to skoczkowie, którzy wręczają na mecie medale a nawet sami biorą udział w biegu, tak jak Peter Prevc.
Imprezie, zorganizowanej ze sporym rozmachem (duża scena, telebimy, huczna dekoracja) towarzyszą targi sportowe z produktami znanych marek. Jest też dobrze zaopatrzona strefa gastronomiczna a widok finiszerów biegu z kubkiem miejscowego piwa w dłoni i medalem na szyi to norma.
- Biegamy tu co roku, obie z córką. Zmieniają się dystanse, bo trenujemy i poprawiamy formę, ale przyjeżdżamy co roku. – powiedziała nam Marija – Bardzo się nam podoba atmosfera, wspólne świętowanie i taka ludzka serdeczność. To samo mówią zagraniczni goście, proszę zapytać. My, Słoweńcy tak mamy, dlatego ludzie lubią tutaj wracać. – trudno temu zaprzeczyć, bo biegacze są tutaj przyjmowani jak rodzina.
Co roku przyjeżdżają zawodnicy z wielu różnych krajów. Nie brakuje oczywiście biegaczy z Kenii, którzy regularnie zajmują miejsca na podium. Nie inaczej było w tym roku. W maratonie zwyciężył Samson Mungai Kagia z czasem 2:26:27, czyli o 8 minut gorszym niż ubiegłoroczny triumfator biegu. Drugi był jego rodak Joel Maina Mwangi (2:26:43) a trzeci Słoweniec Janez Mulej (2:34:27).
W maratonie zwyciężyła Hellen Jepkosgei Kimutai, która przed rokiem wygrała tutaj półmaraton. Tym razem osiągnęła czas 2:47:59. Druga była Chorwatka Marija Vrajić (2:58:32) a trzecia Słowenka Helena Javornik (3:01:32). Legenda słoweńskich biegów długodystansowych świętowała w Radenci swoje 50. urodziny... przebiegając 50. maraton w życiu. Towarzyszyła jej spora grupa członków klubu, którzy eskortowali Javornik do mety, niosąc morze balonów. Za linią mety odśpiewano jej huczne sto lat. W świętowanie włączyli się wszyscy, jak jedna wielka rodzina. Bo taka właśnie jest atmosfera Maratonu Treh Src.
KM