Nowy rekord biegowy na Orlej Perci. Piotr Łobodziński próbuje go odzyskać [WIDEO]
Opublikowane w czw., 13/09/2018 - 09:44
W ubiegłym tygodniu Zakopiańczyk Filip Babicz ustanowił rekord przejścia Orlej Perci, pokonując szlak w 64 minuty i 23 sekundy. Tym samym poprawił wynik należący do biegacza Piotra Łobodzińskiego. Mistrz świata w towerruningu podjął wyzwanie i wrócił w Tatry, żeby zmierzyć się z czasem.
Po pracowitym weekendzie, obfitującym w starty na schodach, a także w przełajach, już w środę Piotr Łobodziński pojawił się na wymagającej trasie prowadzącej z Zawratu na Krzyżne. Cel miał prosty chciał poprawić wynik miejscowego biegacza.
W 2016 roku Piotr Łobodziński ustanowił pierwszy rekord przejścia, czy bardziej przebiegnięcia Orlej Perci, uzyskując czas 1:16:32.
Teraz zdołał poprawić tamten rezultat, ale nie wynik Filipa Babicza. Pokonanie dystansu zajęło mu 67 minut i 08 sekund.
– Chciałem spróbować odzyskać rekord. Pogoda do turystyki była rewelacja, lepszej nie można było sobie wymarzyć, dlatego na szlaku musiałem minąć chyba z 50 osób – relacjonuje Piotr Łobodziński.
– Największym problem były właśnie warunki, które zniszczyły mnie pod koniec. Nie miałem ze sobą żadnego picia. Mogłem wystartować nieco później, a nie o 15 – żałuje biegacza Prefbetu Śniadowo Łomża.
Nasz rozmówca nie wyklucza, że podejmie kolejną próbę pobicia rekordu, ale już w przyszłym roku.
– Przydałaby się wcześniejsza aklimatyzacja w górach. Bez niej można tam przejść w granicach 63-65 minut. Inaczej byłoby też, gdybym trenował w sierpniu do półmaratonu, a nie do sprintów na schodach trwających maksymalnie 4 minuty – analizuje czempion biegów po schodach, który najwyraźniej znalazł sobie kolejny cel w karierze.
Orla Perć to szlak uważany za najniebezpieczniejszy, i to nie tylko w Tatrach. Trasa liczy ok. 4,5 km i jej przejście zajmuje turystom ok. 6-7 godzin, ale planując wycieczki przewodnicy radzą, żeby podzielić ją na dwa dni. Rywalizacja biegowa tutaj jest szalenie niebezpieczna, co podkreślają uczestnicy nowego wyzwania.
RZ