Semenya, Wambui, Niyonsaba… jeśli chcą startować z kobietami, muszą się poddać leczeniu
Opublikowane w śr., 01/05/2019 - 17:24
Trybunał Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie (CAS) odrzucił odwołanie dwukrotnej mistrzyni olimpijskiej Caster Semenyi w sprawie regulacji dot. rywalizacji biegaczek z naturalnie podwyższonym poziomem testosteronu. Oznacza to, że IAAF będzie mógł wprowadzić ograniczenia w tym zakresie, a zawodniczki nie spełniające wymagań, które będą chciały pozostać w rywalizacji kobiecej, będą musiały poddać się leczeniu farmakologicznemu. Semenya może odwołać się od wyroku.
Wszystko zaczęło się latem ubiegłego roku, gdy IAAF uchwaliło nowe przepisy dotyczące tzw. hiperandrogenizmu (DSD - disorders of sex development), czyli naturalnie podwyższonego testosteronu u biegaczek. Miały one obowiązywać już od 1 listopada 2018 r.. Na kilka dni przed tą datą federacja opóźniła jednak wprowadzenie zmian i poczekać na decyzję CAS. Przepisy zaskarżyła gwiazda południowoafrykańskich biegów Caster Semenya, za pośrednictwem rodzimej federacji lekkoatletycznej.
Zdaniem Semenyi, cała sprawa była wymierzona głównie w nią. Niemniej na bieżni z powodzeniem występowały też Margaret Wambui czy Francine Niyonsaba, także dotknięte hiperandrogenizmem (prawo do startu wszystkich tych zawodniczek w rywalizacji kobiet kwestionowała m.in. nasza Joanna Jóźwik). IAAF mogło obawiać się tej apelacji, bo już raz przegrało podobną sprawę. W 2015 roku trzeba było zawieść podobne regulacje z powodu odwołania hinduskiej sprinterki Dutee Chand.
Przypomnijmy, że według zaproponowanych przez IAAF zasad, biegaczki z naturalnie podwyższony poziom testosteronu będą musiały miały przyjmować lekki w celu jego obniżenia. Przyjęto dopuszczalny pułap 5 nmol na litr. Jeśli stężenie będzie niższe, zawodniczka będzie mogła startować w imprezach rangi mistrzowskiej. Obostrzenie obowiązywać ma tylko na dystansach od 400m do 1 mili (przeprowadzone przez IAAF badania nie wskazały na nienaturalną przewagę zawodniczek hipernadrogenicznych na dłuższych dystansach). Przepisy mają zacząć obowiązywać od 8 maja br.
Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu przedstawił kilka zastrzeżeń w sprawie. Jak czytamy w werdykcie, „regulacje DSD są dyskryminujące, ale na podstawie dowodów przedstawionych przez strony taka dyskryminacja jest niezbędnym, rozsądnym i proporcjonalnym sposobem osiągnięcia uzasadnionego celu, jakim jest zapewnienie uczciwej konkurencji w kobiecej lekkiej atletyce”. Odnotowano też zbyt mało dowodów uzasadniających wyłączenie dwóch konkurencji z kategorii wydarzeń zastrzeżonych. Chodzi tu o 1500 m i milę.
Wyrok oznacza, że jeśli Caster Semenya chce startować dalej z kobietami, to podobnie jak inne zawodniczki z hiperandrogenizem, będzie musi zastosować wspomnianą kurację. Zawodniczki też mogą wybrać inne dystanse nie objęte prawem: np. 100 m, 200 m, lub 5 000 m. Wszystko jednak wskazuje, że południowoafrykańska gwiazda ma zamiar walczyć dalej w swoich koronnych konkurencjach..
- Przez dekadę IAAF próbował mnie ciągnąć w dół, ale to uczyniło mnie silniejszą. Decyzja Trybunału nie powstrzyma mnie. Po raz kolejny wzniosę się ponad to i będę inspirować młode kobiety, sportowców w RPA i na całym świecie - oświadczyła biegaczka, która zaznacza, że chce biegać taka jaka się urodziła.
Caster Semenya jest trzykrotną mistrzynią świata i dwukrotną mistrzynią olimpijską w biegu na 800 m . W dorobku ma też brąz na 1500 m. Na swoim koronnym dystansie uzyskała czwarty wynik w historii kobiecej lekkiej atletyki - 1:54.25. Rekord świata należy wciąż do Czeszki Jarmiły Kratochvílovej - 1:53.28 z 1983 roku. Rok temu biegaczka z RPA była gwiazdą Memoriału im. Kamili Skolimowskiej w Chorzowie, gdzie wygrała na 400 m (50.06).
RZ