Śladem wytrwałych pod Ślężą. Trasa trudniejsza niż myślano [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 24/08/2014 - 11:59
Nie jestem fanem imprez patriotycznych odbywających się z pełnym zadęciem i pompą, a upamiętniających wiele naszych narodowych klęsk. Dlatego każda możliwość, aby uczcić naszych bohaterów w inny niż tradycyjny sposób, jest moim zdaniem godna naśladowania. Taką okazją są nowe zawody w kalendarzu dolnośląskich imprez biegowych, nazwane Biegiem Niezłomnych, a upamiętniające Żołnierzy Wyklętych walczących o niepodległość kraju w trakcie i po II Wojnie Światowej.
Z Sobótki relacjonuje Adam Pawliński.
Pomysł zorganizowania biegu o tej nazwie na terenie masywu Ślęży jest rzeczywiście trafiony, ponieważ teren jest wymagający i zmusza biegających głównie płaskie trasy do wykazania sporego hartu ducha. 260 metrów podbiegów i 130 metrów w dół to co prawda nie bieg górski, ale w sobotę dało się wielu we znaki.
Ponad 1100 biegaczy startując z sobótczańskiego rynku miało do przebycia spory odcinek pod górę aby wydostać się na poziom „regla dolnego” Masywu Ślęży. Szutrowa, wąska trasa przy takiej ilości uczestników powodowała, że niełatwo było biec swoim tempem. Wbiegliśmy na czarny szlak, co w tym przypadku oznaczało nieco ulgi, ponieważ trasa stała się nieco bardziej płaska.
Po połowie dystansu dobiegliśmy do Schroniska pod Wieżycą, gdzie na punkcie odżywczym, będącym również metą, czekało na nas najwięcej kibiców oraz wolontariusze z wspierającej bieg jednostki wojsk chemicznych z Wrocławia. Chwilę później zbiegliśmy przez zalaną słońcem polankę by kontynuować bieg w leśnym otoczeniu.
Większość biegaczy miała nadzieję, że na tym skończą się trudy trasy, ale ponownie od 7 kilometra czekał nas podbieg. Co prawda łagodniejszy, ale na tym etapie biegu wielu uczestników musiało przejść do marszu. Niestety jeden z nich został zniesiony z trasy, a interwencja medyczna okazała się niezbędna. Finisz odbył się pod mijanym już wcześniej schroniskiem gdzie czekały na nas napoje i poczęstunek oraz medal za ukończenie biegu.
Co czyni ten bieg wyjątkowym? Na pewno to, jak wspomniał jeden z uczestników, na co dzień biegający na płaskim terenie, że trudna trasa powodowała, iż biegło się jak przy zaciągniętym „hamulcu ręcznym”. Wynik zwycięzcy na poziomie 37 minut wskazuje, że niełatwo było się z nią zmierzyć.
Wspomnieć trzeba także o wojskowej oprawie biegu w postaci orkiestry i patronatu osób, które czynnie działały w oddziałach AK w tamtym trudnym czasie, a z którymi można było spotkać się po zawodach. Bardzo ciekawym pomysłem było podzielenie całości trasy na odcinki zwane traktami bohaterów, poświęcone dziewięciu postaciom Żołnierzy Wyklętych, o czym informowały tablice i zdjęcia ustawione na trasie biegu.
Udział stowarzyszeń zajmujących się propagowaniem wiedzy i pamięci historycznej widoczny był już na starcie, gdzie ustawiono wystawę poświęconą wydarzeniom na Wołyniu. Na mecie zaś widać było wiele osób przebranych w stroje z epoki. Można było też nabyć literaturę poświęconą wydarzeniom wojennym, koszulki z hasłami patriotycznymi i odbył się koncert zespołu Forteca.
Organizatorzy przygotowali również 10-kilometrową trasę cross country nordic walking oraz biegi dla dzieci w różnym wieku, które mogły się pochwalić medalami i barwnymi koszulki upamiętniającymi Bieg Niezłomnych. Tak, jak ich rodzice. Warto dodać, że wszystkie dystanse zawodów odbyły się bez żadnych opłat za uczestnictwo.
Mimo, że jest to już kolejny bieg organizowany w Sobótce to widać, że zapotrzebowanie na tego rodzaju imprezy wciąż jest duże, a miejscowość pod Ślężą stała się mekką dla dolnośląskich biegaczy. Organizatorzy już zapowiedzieli, że będzie to impreza cykliczna, a przy takim poziomie organizacyjnym zawsze będzie warto tutaj wrócić aby licznym udziałem godnie uczcić bohaterów burzliwych czasów wojennych, w tym troje patronów imprezy.
Wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.
Adam Pawliński