"Starter przyjechał, wystrzelił, wziął kasę i odjechał". Finansowe kulisy rekordu Polski na 100 km
Opublikowane w śr., 08/11/2017 - 08:27
– Nie jest łatwo robić imprezę tylko z wpisowego. A przez mistrzostwa Polski bezpośrednie koszty rosną o 30 procent – mówi Mariusz Kurzajczyk, dyrektor Supermaratonu Kalisia, który ugościł w tym roku uczestników mistrzostw kraju na dystansie 100 km.
[AKTUALIZACJA] Piotr Stachyra i Małgorzata Pazda-Pozorska mistrzami Polski na 100 km!
Z myślą o najlepszych biegaczach, w tym roku kaliscy organizatorzy dopełnili niezbędnych formalności, by uzyskane wyniki spełniały kryteria "oficjalności". - Mieliśmy atest, ale to nie wystarcza. Zaprosiliśmy i zakwaterowaliśmy sędziów PZLA, wpisaliśmy imprezę do kalendarza związku... – wylicza Mariusz Kurzajczyk.
Przed dwoma laty impreza nie miała rangi MP, nie było jej w kalendarzu PZLA i z tego względu rewelacyjny wynik Dominiki Stelmach (8:01:41) nie mógł zostać uznany za rekord kraju.
– Zwykle nie zgłaszamy imprezy do PZLA, bo to samo w sobie nie ma sensu. Warto spełnić albo wszystkie wymogi, albo żaden. No może poza atestem, bo dzięki niemu ludzie robią życiówki – tłumaczy Kurzajczyk. – Teraz spełniliśmy wszystkie wymagania, bo liczyłem na start Dominiki. Ta jednak po maratonie poznańskim zrezygnowała. Ale za to Gosia (Pazda-Pozorska), zmęczona Spartathlonem, miło nas zaskoczyła – tłumaczy organizator uszczęśliwiony rekordem kraju kobiet pani Małgorzaty (8:31:05).
Wynik zwyciężczyni kryteria związkowe spełni, choć procedura weryfikacyjna dopiero się zaczyna. – Rezultat Gosi to na razie tylko "najlepszy wynik" w kraju. Dopiero po załatwieniu wszystkich formalności, np. powtórnego atestu trasy, będzie to rekord Polski – wyjaśnia Mariusz Kurzajczyk.
– Oczywiście to wszystko generuje koszty. W sumie to dodatkowe 6200 zł, w tym 3200 zł kosztów sędziowskich (hotel dwie doby, ryczałty i delegacja), 1000 zł za wpis do kalendarza PZLA, 1000 zł za atest trasy i 1000 zł za powtórzony atest trasy – wylicza nasz rozmówca.
Te wydatki to znaczący składnik budżetu wydarzenia. – Wyliczyć kosztów imprezy się nie da, bo wiele rzeczy ludzie dają i robią za darmo. Najważniejsze dla nas są koszty PZLA, związane z organizacją Mistrzostw Polski. Choć podniosłem wpisowe ze 150 na 180 zł, a bardzo tego nie chciałem, wygląda na to, że impreza tym razem się nie zbilansuje – martwi się nasz rozmówca.
Oczywiście nikt nie kazał p. Mariuszowi organizować mistrzostw kraju w tej i tak niszowej dyscyplinie.
– Chcemy promować bieganie długodystansowe i biegaczy długodystansowych, a dostajemy po kieszeni. Pytanie, czy tak musi być? Moim zdaniem nie. Nie dopatruje się żadnego sensu np. w przyjeździe startera z licencją PZLA, czy aż czterech sędziów. Starter przyjechał, wystrzelił, wziął kasę za delegację i ryczałt, a potem odjechał – mówi Mariusz Kurzajczyk.
Szansa na zmiany w tej materii jest spora. We wrześniu tego roku na 8. PKO Festiwalu Biegowym w Krynicy szef nowo ukonstytuowanej Komisji Biegów Ulicznych przy PZLA Michał Bernardelli pokazał plan działań związku na rzecz biegów ulicznych, w tym reformy mistrzostw kraju. Odpowiedzialność za sprawy administracyjne - atest, sędziowie, licencje - ma wziąć na siebie PZLA. Środki na to mają pochodzić m.in. ze składek organizatorów biegów, którzy chcą podjąć współpracę ze w związkiem.
Prace nad nowym systemem są zaawansowane, nowe przepisy mają wejść w życie w najbliższym, ale jeszcze nieokreślonym czasie.
W przyszłym roku MP na 100 km odbędą się w Warszawie. Imprezę w ramach Biegu Stulecia organizuje dziennikarz PAP i biegacz Janusz Kalinowski. Oficjalnie już wiadomo, że rozegrana zostanie na dwukilometrowej pętli z metą na stadionie AWF-u. A "Kaliska Setka" odbędzie się mimo tego i organizatorzy nie obawiają się o frekwencję. – Trudno w Polsce znaleźć tak dobrą, płaską trasę – uważa dyrektor biegu.
red.
fot. Krzysztof Pozorski