Sztokholm - miasto kontrastów, maraton kontrastów
Opublikowane w wt., 27/12/2016 - 07:21
Sztokholm to miasto kontrastów: wody i lądu, kilkusetletniej starówki i nowoczesnego City, zieleni i zwartej zabudowy. Zbudowane na czternastu wyspach połączonych siedemdziesięcioma mostami nazywane jest Wenecją Północy. Tradycyjne i nowoczesne jednocześnie, jak jego mieszkańcy, którzy nie znają słowa pośpiech, ale… namiętnie biegają. Mają też swój maraton, nietypowy tak, jak sam Sztokholm. W 2017 roku odbędzie się on 3 czerwca.
Miasto ciszy
Sztokholm odwiedzam zimą, w przedświątecznej gorączce, która w Polsce widoczna jest na każdym kroku. Ale nie w Szwecji. W mieście zamieszkiwanym przez prawie 800 tys. osób panuje zadziwiający spokój. Nikt się nie spieszy, ludzie uśmiechają się do siebie na ulicach, odwiedzają świąteczne jarmarki. Te zamykane są o 18:00 i na ulicach robi się zupełnie pusto. Wieczorem można spotkać już tylko biegaczy. I wcale nie jest ich mało! Temperatura spadła do -8 stopni, chodniki pokryte są śniegiem i lodem (nikt tutaj nie posypuje ich solą) a mimo tego z zadziwiającą regularnością mijają mnie biegacze. Większość w samych bluzach, bez kurtek, kominiarek i rękawiczek. Przecież jeszcze nie jest TAK zimno.
Maraton w środku lata
Choć wielu maraton w Szwecji skojarzy się pewnie ze śniegiem i lodem, nic bardziej mylnego! Na szczęście nie przez cały rok panują tutaj mrozy. Latem upały w Sztokholmie wcale nie są rzadkością a temperatura wody jest idealna do kąpieli. Maraton odbywa się zawsze w pierwszy weekend czerwca, kiedy średnia temperatura wynosi kilkanaście stopni. W tym roku było to 18 stopni, choć kilka lat temu, podczas rekordowo zimnej edycji biegu biegacze zmagali się z 5-6 stopniami i deszczem. Był to na szczęście wyjątek.
Bieg inny niż wszystkie
Szwedzi słyną ze spokojnego podejścia do życia. Podobnie podchodzą do tematu organizacji maratonu. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik i… kompletnie różne od tego, co znamy. Po pierwsze maraton startuje w sobotę, po drugie… w samo południe. Co więcej, próżno szukać w piątek maratońskiej wioski, przygotowanej mety i zabezpieczonej trasy. Za to w sobotę wszystko jest gotowe. Tajemnica szwedzkiej organizacji pracy.
Dlaczego zatem warto wystartować w Sztokholmie? Główną atrakcją jest trasa biegu, wiodąca przez kilka najważniejszych wysp miasta i liczne mosty, w tym zabytkowy Vasabron i mierzący ponad 600 m Västerbron, który oferuje najpiękniejszy widok na panoramę miasta. Trasa składa się z dwóch różnych pętli i jest tak samo kontrastowa jak całe miasto. Przez 42 km można zobaczyć urokliwą starówkę i szklane City, szczelnie zabudowane wysepki i rozległe kompleksy parkowe, pobiec wśród pastwisk pełnych galopujących koni i kręte uliczki Gamla Stan.
Łatwo nie będzie, bo mimo niewielkich względnych różnic wysokości, biegaczy czekają ciągłe podbiegi na mosty i sztokholmskie uliczki. Warto się jednak pomęczyć, bo co roku są one pełne kibiców. Tysiące (!) ludzi przychodzą oklaskiwać maratończyków. A perełką jest meta na Stadionie Olimpijskim sprzed ponad 100 lat, gdzie odbyły się piąte nowożytne Igrzyska Olimpijskie.