Ultra-Śledź Puszczy Knyszyńskiej - po podlasku i na zimno. Wyborny! [ZDJĘCIA]

 

Ultra-Śledź Puszczy Knyszyńskiej - po podlasku i na zimno. Wyborny! [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 15/02/2016 - 12:23

Śledź w puszczy?!

Supraśl, miasteczko niedaleko Białegostoku trudno uznać za śledziowe zagłębie. To przecież nie Pomorze. Nie o rybę tu jednak chodzi, a o tak zwane „śledzikowanie”, miejscową gwarę charakterystyczną dla Podlasia, śpiewną i pełną naleciałości z języków naszych wschodnich sąsiadów.

Miejscowi biegacze postanowili zorganizować tu bieg ultra. Aby nadać mu lokalny sznyt nazwali go „Ultra-Śledziem”. W ostatnią sobotę miała miejsce jego pierwsza edycja.

Jakie były parametry biegu? Dystans 80 km, około 1000 metrów podejść, bieg terenowy, liniowy w olbrzymiej większości po leśnych drogach Puszczy Knyszyńskiej. Jedna pętla, start i meta w Supraślu. Po drodze dwa punkty kontrolne z mniejszymi przekąskami (27 i 63 km) oraz dwa z większymi (38 i 56 km). Pomiar czasu elektroniczny, start o 6 rano w sobotę.

Na liście startowej widniały 123 osoby. Ostatecznie wystartowało 90. Z bardziej znanych postaci w biegowym ultra-światku wymienię choćby Patrycję Berezowską (zeszłoroczna srebrna medalistka Mistrzostw Europy i rekordzistka Polski w biegu 24h), Dariusza Strychalskiego, (bohater filmu „Zwycięzca”, ukończył piekielny ultramaraton Badwater), czy Roberta Koraba (drugi w zeszłorocznym Biegu 7 Szczytów – 240 km, trzeci na K-B-L i Łemkowyna UT 2014).

I ja też.

W ostatniej chwili zdecydowałem się i ja. To Wschód, ode mnie niedaleko, pierwsza edycja biegu, do tego dystans i przewyższenia w sam raz na pierwsze ultra po kontuzji. Ciekawy byłem trasy i całej organizacji. Impreza zapowiadała się bardzo dobrze.

Relacjonuje Paweł Pakuła

W piątek wieczorem wraz z innymi odebrałem pakiet startowy. Ten zawierał m.in. całkiem zgrabną, małą i kolorową mapę trasy, którą należało obowiązkowo mieć ze sobą, do tego zielonego buff’a z logo jednego ze sponsorów (Lasy Państwowe) oraz… flaszeczkę perfum. Koszulkę można było dostać opcjonalnie, za dopłatą. Na wieczornej odprawie dyrektor zawodów Wojciech Mojsak przypomniał jeszcze raz najważniejsze informacje i odpowiadał na pytania. Nocowałem tak jak wielu innych biegaczy w ośrodku „Bukowisko” w tym samym miejscu, w którym mieściło się biuro zawodów. Noclegownia była to idealna: miła obsługa, dobre warunki i dosłownie kilkanaście metrów od startu.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce