W Londynie bez rekordu świata pań. Ale za to z rekordem Mo Faraha! [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 22/04/2018 - 17:27
Zwycięzcy London Marathon nie posłuchali organizatorów, którzy doradzali uważne śledzenie sygnałów płynących z organizmu i przystosowanie się do wyższej temperatury. Od startu - sygnał dała Królowa Elżbieta II - ruszyli w rekordowym tempie i mimo, że rekord ostatecznie nie padł, wiele przedstartowych planów zostało zrealizowanych.
Eliud Kipchoge mówił, że chce solidnie, dobrze pobiec i miał nadzieję na zwycięstwo. To właśnie zrobił. Solidnie wygrał London Marathon po raz trzeci i został trzecim zawodnikiem w historii biegu z takim dorobkiem. Metę minął z rezultatem 2:04:07.
Drugie miejsce na podium przypadło w udziale zwycięzcy ubiegłorocznych maratonów w Rzymie i we Frankfurcie Tola Shura Kitata, który ścigając się Kipchoge, zrobił swoją nową życiówkę 2:05:00.
Nową życiówką może się również cieszyć Mo Farah, który zrealizował swój zamiar i poprawił rekord Wielkiej Brytanii. Od teraz wynosi 2:06:21.
Bieganie większej niż dotychczas liczby kilometrów i nowy trener najwyraźniej się sprawdziły. Farah bardzo długo utrzymywał tempo dalekie od jego własnego. Odpadł od Kipchoge mniej więcej 10 km przed metą. Na metę wbiegł wykończony, zajmując trzecie miejsce. O swojej taktyce powiedział:
- Biegłem tak szybko, jak potrafiłem. W wywiadach po starcie wspominał, że ten bieg stał się dla niego sprawą życia i śmierci.
- Albo to zrobię albo umrę - deklarował z kolei Farah. Na szczęście wybrał pierwsze rozwiązanie i po prostu to zrobił.
W rywalizacji pań wygrała triumfatorka ubiegłorocznego Maratonu we Frankfurcie, mistrzyni olimpijska na 5000 m z Rio de Janeiro Vivian Cheruiyot. Jej czas - 2:18:31 - jest czwartym najszybszym na świecie (życiówka poprawiona o 5 minut i 4 sekundy!). Była jedyną kobietą w stawce z czasem poniżej 2h20’.
Druga na mecie Brigit Kosgei uzyskała czas 2:20:13. Podium dopełniła Tadelech Bekele z czasem 2:21:30.
Nie powiodła się próba ataku na rekord świata Pauli Radcliffe (2:15:25). Mary Keitany była dopiero piąta z czasem 2:24:27, a na metę wpadła zupełnie wycieńczona. Problemy zaczęły się już na ok. 15 km przed metą... Druga z pretendentek do rekordu, Tirunesh Dibaba - Kenijka i Etiopka już na 2. kilometrze oderwały się od stawki i z pomocą mężczyzn-pacemakerów parły po rekord - nie ukończyła zmagań.
Wyjątkowo zaciekła walka toczyła się wśród wózków lekkoatletycznych. David Weir wygrał po raz ósmy i jest absolutnym rekordzistą pod względem liczby zwycięstw w London Marathon.Zwycięstwo nie przyszło łatwo. Mimo zmęczenia po starcie w Bostonie, w niecały tydzień po zwycięstwie z deszczem i chłodem, w zgoła odmiennych warunkach atmosferycznych, Marcel Hug wpadł na metę z identycznym czasem. O kolejności zdecydowały ułamki sekund.
Podobnie było wśród pań, gdzie zwyciężczynią została Madison de Rozario, która uzyskała taki sam wynik jak Tatyana McFaden, sklasyfikowana jako druga. Rozario to nowe nazwisko wśród zawodniczek. Jest pierwszą Australijką na podium London Marathon.
IB
fot. Virgin Money London Marathon