Wypad na Truskaw(ki). "Make love, not war"

 

Wypad na Truskaw(ki). "Make love, not war"


Opublikowane w śr., 03/06/2015 - 09:29

Najstarszą wsią na terenie Puszczy Kampinoskiej jest miejscowość o wdzięcznej nazwie Truskaw. To właśnie tam odbyły się w niedzielę niezwykłe zawody. Niemal wszystko było w nich truskawkowe. I medale i poczęstunek.

Relacja Małgorzaty Roszkowskiej, Ambasadorki Festiwalu Biegowego

Pierwsze wzmianki na temat Truskawia pojawiły się w dokumentach z 1419 roku. W połowie XIX wieku we wsi było już 30 domostw oraz folwark, który podczas powstania styczniowego stał się bazą powstańców. Truskaw zapisał się też na kartach historii II wojny światowej. Nocą 2/3 września 1944 roku Grupa AK „Kampinos” pod dowództwem Adolfa Pilcha dokonała zaskakującego ataku na stacjonujące w Truskawiu oddziały RONA – słynące z wyjątkowego okrucieństwa oddziały rosyjskie współpracujące z hitlerowcami.

Podczas tzw. „wypadu na Truskaw” przy niewielkich stratach własnych Polacy całkowicie rozbili nieprzyjacielski oddział (250 ronowców zostało zabitych, a około 100 rannych), zdobywając przy tym duże ilości broni i amunicji. Sukces ten – w połączeniu z przeprowadzonym kolejnej nocy udanym wypadem na Marianów – zmusił brygadę RONA do odwrotu z południowych obrzeży Puszczy Kampinoskiej. 

Dziś tragiczne wydarzenia tamtych czasów upamiętniają już tylko podręczniki i znajdujący się obok pętli autobusowej pomnik ku czci pomordowanych i poległych mieszkańców. Dzisiejszy Truskaw to nie miejsce walk, lecz „wieś spokojna, wieś wesoła”, znana jako teren wycieczek rekreacyjnych z historią w tle. Swój początek znajdują tu 3 szlaki, z których bardzo chętnie korzystają piesi i rowerzyści: żółty do Leszna, niebieski do cmentarza w Palmirach, czarny do wsi Palmiry. Swój początek znajduje tu też Bieg Truskawki. 31 – go maja odbyła się jego ósma edycja.

Bieg Truskawki jest niepowtarzalny z wielu względów. Przepiękna trasa wiedzie malowniczymi drogami Puszczy Kampinoskiej, gdzie „do bólu” można słuchać śpiewu ptaków, chłonąć piękne widoki i wdychać świeże powietrze przepełnione późnowiosennymi zapachami kwiatów, drzew i krzewów. Atmosfera jest kameralna i rodzinna – nawet nieznajomi wdają się w pogawędki tak, jakby znali się od dawna.

Nad zawodnikami unosi się duch fair play – ktoś, kto potknie się o wystający korzeń (jak to w lesie, jest ich tutaj dużo), na pewno nie będzie pozostawiony sam sobie.

Na mecie wszystko jest truskawkowe. Medale mają kształt i kolor truskawki, a w bufecie czekają: bułki z dżemem truskawkowym, ciasteczka z nadzieniem truskawkowym, ciasteczka maślane w kształcie truskawek i pojemniczki wypełnione... truskawkami, oczywiście. Podczas ceremonii wręczania nagród upominki dostają nie tylko osoby najszybsze i mające szczęście w losowaniu, ale również te, które mają truskawkowe przebrania.

Bieg Truskawki, jak już wspomniałam, jest niepowtarzalny z wielu względów. A najbardziej dlatego, że kategorię główną (jak mawiają organizatorzy – najbardziej truskawkową) stanowią w nim pary. „Do biegu mogą zgłaszać się pary mieszane (kobieta i mężczyzna). Każda para tworzy zespół, który biegnie razem. W czasie biegu dopuszczalna jest różnego rodzaju pomoc w biegu partnerowi: trzymanie się za ręce, noszenie na barana itp. Czasem biegu odnotowanym na mecie jest czas dotarcia drugiej osoby z zespołu, a dystans w czasie biegu między partnerami nie powinien przekraczać 10 m. Linię mety zawodnicy biegnący w zespole mogą przekraczać razem, dokonując tego w dowolny sposób” - głosi regulamin.

Jak widać, Bieg Truskawki to nie tylko promocja biegania jako najprostszej formy aktywności fizycznej, ale i... partnerstwa. Make love, not war! Nie na darmo kolor truskawkowy jest kolorem miłości.

Małgorzata Roszkowska, Ambasadorka Festiwalu Biegowego

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce