Zapalenie oskrzeli, antybiotyk, skręcona kostka i... najwyższy stopień podium! Ciekawostki z TUT Szybkiej Czterdziestki
Opublikowane w wt., 19/02/2019 - 15:23
Choć raptem minęła połowa lutego i większość biegaczy dopiero pracuje nad formą, rywalizacja podczas Trójmiejskiego Ultra Track w Gdańsku była nadzwyczaj ciekawa i przyniosła wiele zaskakujących rozstrzygnięć. Jak już relacjonowaliśmy, główny dystans 68 km wygrali chora i kontuzjowana Anna Arseniuk oraz wspólnie dwaj koledzy z Gdyni, trenujący na co dzień razem Sebastian Sikora i Przemysław Szapar.
Nie mniej interesująco była na trasie Szybkiej Czterdziestki. Biegaczy na starcie 40 km przywitał – czekający na swój start na najkrótszym dystansie – Marcin Świerc. A organizator imprezy Michał Czepukojć w ostatniej chwili wpadł na pomysł, jak urozmaicić zabawę i spowodować ostrą rywalizację nie tylko na finiszu, ale i na pierwszych metrach rywalizacji. – Początek Szybkiej Czterdziestki to ostry podbieg długości około 200 metrów. Miałem dwie wolne, atrakcyjne nagrody od sponsora, więc ad hoc wymyśliłem lotną premię: pierwsza kobieta i najszybszy mężczyzna na górze wygrywają markowe torby.
Część uczestników biegu, nie zważając na ryzyko szybkiego zakwaszenia i potencjalnych późniejszych problemów na dystansie, podjęła rywalizację. Rozstrzygnięcie przyniosła zaskakujące: jako pierwszy na szczycie wzniesienia pojawił się nieznany szerzej biegacz, który postawił wszystko na jedną kartę, a właściwie – nagrodę za lotną premię. Zrobił co chciał, wygrał torbę, a potem, już spokojniej, pobiegł w trasę. Grzegorz Duda ukończył Szybką Czterdziestkę na 42 miejscu, w czasie 4:09:34.
W ostrym starcie kobiet niespodzianki już nie było. Nagrodę za lotną premię zgarnęła Aneta Ściuba. W lubliniance, triumfatorce Iron Runa na 10. TAURON Festiwalu Biegowym w Krynicy, widziano faworytkę biegu na 40 km. – Myślałam o zwycięstwie – przyznała – ale na trasie szybko pojawiły się wątpliwości, gdy niedługo po starcie zobaczyłam przed sobą jakąś blondynkę. Pomyślałam, że to chyba Gosia (Małgorzata Pazda-Pozorska – red.), bo nie miałam innego pomysłu. Ale przecież ona była zgłoszona na 68 km, a poza tym czytałam na facebooku, że jest chora… Blondynka pociągnęła tak, że widziałam ją przed sobą może przez 3 km, potem mi zniknęła i dopiero na mecie mogłam zweryfikować swoje przypuszczenia – śmiała się po biegu Aneta Ściuba, bardzo zadowolona także z drugiego miejsca.
Na górce obie rywalki były jednak praktycznie w tym samym czasie. Podczas wręczania nagród za lotną premię, wywołana do dekoracji Pazda-Pozorska nie zgłosiła się ("Nie słyszałam, ja w ogóle nie wiedziałam, że jest konkurs, dlatego się nie przysłuchiwałam!" – stwierdziła rozbrajająco), obdarowana została więc jedynie Ściuba. – Ale jeśli tylko Małgorzata się do mnie zgłosi, mam nagrodę także dla niej – zapewnił Michał Czepukojć.
Strony
- 1
- 2
- 3
- 4
- następna ›
- ostatnia »