24 godziny na klatce schodowej? „To megawyzwanie!”
Opublikowane w sob., 24/01/2015 - 22:03
Na starcie Marriott Everest Maraton stanęło dwustu biegaczy, a wielu obeszło się ze smakiem. Wśród szczęśliwców, którym udało się wystartować, był między innymi Dominik Górski, trener crossfitu i współwłaściciel klubu No Limit Crossfit Ursus. Nawet miłośnik i propagator tak trudnej konkurencji siłowej był pod wrażeniem skali trudności ultramaratonu na schodach.
Zainteresowani nietypowymi imprezami biegowymi w Polsce jest ogromne. Co pana skłoniło do startu?
Dominik Górski (na zdjęciu): Chciałem się sprawdzić. Stwierdziłem, że to może być coś fajnego i nie jestem zawiedziony.
Długo trwały przygotowania do tej imprezy?
Nie. Pobiegłem na żywca.
A pańscy rywale na trasie. W rozmowach podczas czekania na windę chwalili się, że ostro trenowali?
Aż tak to nie, ale wiele osób brało udział w treningach organizowanych w Marriocie. Sporo jest też ultramaratończyków, więc dla nich to normalna dawka wysiłku.
Rozgrzewka jest niezbędna?
Nie wiem, po prostu wystartowałem. Najpierw ostrożnie, a potem to już poszło. Choć Mount Everest już mi nie grozi (rozmawialiśmy w trakcie trwania imprezy - przyp. autor). Na razie mam niecałe 20 wejść, a już minęła jedna trzecia czasu. Ale to kwestia rozstrzelenia startów i zamknięcia trasy dla wszystkich. Niektórzy zaczęli biec o 8 rano, a ja o 10.30. Tych 2,5 godziny w plecy już nie odrobię.
Ostatecznie Dominik Górski zdobył Mount Everest - przyp. red.
Jaki postawił pan sobie cel?
Przebiec jak najwięcej. Po obiedzie wrócę na trasę i zobaczymy jak dalej pójdzie. Będę walczył do końca.
Co będzie pan jadł? Kurczaczek z makaronem?
Zamówiłem rybę.
Jaki cykl startowy - co ile wbiegnięć przerwa?
Po dziesięciu wbiegnięciach robię sobie około półgodzinną przerwę.
W tym czasie jakieś ćwiczenia rozciągające czy leżenie plackiem.
Po prostu odpoczynek i powrót na trasę.
Opracował pan jakąś technikę? Skakanie co trzy stopnie?
Nie, co dwa.
A jak oddychanie? Jak w pływaniu crawlem - wdech co trzy ruchy, kolejne trzy - wydech?
Jeden wdech i wydech co jeden krok.
A z czym są największe kłopoty?
Z windą. Czas, który traci się przy windzie spokojnie można byłoby wykorzystać na odpoczynek a nie stanie na klatce w kolejce do windy.
Jako miłośnik broni nie ma pan ochoty strzelać ze złości w takich sytuacjach?
Nie (śmiech).
Różnica ciśnień na poziomie -1 i 41. piętrze jest odczuwalna?
Delikatnie, ale nie ma wpływu na bieganie.