Michał Kościuszko: „Lepiej szybko biegać niż wolno...”

 

Michał Kościuszko: „Lepiej szybko biegać niż wolno...”


Opublikowane w pon., 28/03/2016 - 10:19

Dla rajdowca Michała Kościuszko Wings for Life Run to wyzwanie nie mniejsze niż dla biegaczy. Trzy lata temu dostał propozycję, by zostać kierowcą samochodu - mety, która goni biegaczy, zaczynając pościg pół godziny po ich starcie.

– Pomyślałem sobie, że to nic trudnego i że taki wyścig nie potrwa dłużej niż 35 minut, jeśli pojadę swoim rajdowym tempem. Wtedy jednak dowiedziałem się, że jest jeszcze jeden szczegół. Mam jechać najwolniej jak potrafię – wyjaśnia w rozmowie z naszym portalem Michał Kościuszko, który do pierwszej edycji Wings for Life musiał po prostu trenować... wolną jazdę z stałym tempie na torze.

Wyzwanie tym większe, że wykonywane bez wsparcia tempomatu. Nie było też możliwości wprowadzenia zmian w układzie elektrycznym samochodu. – Okazało się, że wszystko zależało od mojej prawej stopy – mówi Kościuszko. A nie było to jego jedyne zmartwienie.

Kierowca samochodu - mety martwił się przede wszystkim o reakcje biegaczy, których dogoni.

– Myślałem, że będę bardzo niemile widzianym gościem. Przecież nikt nie chce przegrać. Pomyliłem się – wspomina rajdowiec, który u pierwszego wyprzedzonego zawodnika zaobserwował tylko radość z udziału w imprezie. Ta atmosfera tak mu się spodobała, że w trzeciej edycji biegu postanowił wziąć udział jako... biegacz!

Za kierownicą zastąpi go Adam Małysz, który również ma za sobą biegowy udział w imprezie. Słynny skoczek i kierowca rajdowy zdążył przebiec 19 km, zanim został wyprzedzony przez Kościuszkę.

Zapytaliśmy Michała, jakim jest biegaczem i ile kilometrów zamierza przebiec podczas majowej imprezy

Lubi pan biegać, czy podobnie jak Adam Małysz, nie czuje się pan biegaczem?

Michał Kościuszko: Muszę przyznać, że bieganie nie jest moim konikiem. Nie jest mi też jednak całkiem obce. Bieganie jest integralną częścią treningu u każdego sportowca. Czy to narciarz, czy kierowca, wszyscy biegamy, bo potrzebujemy dobrej wydolności i kondycji. Nie trzeba lubić biegania, żeby biegać - to jest po prostu zdrowe i przydatne. Natomiast w takich warunkach, jak podczas Wings for Life World Run, bieganie sprawia przyjemność nawet największym sceptykom.

Pana do udziału w imprezie przekonała atmosfera?

Zdecydowanie. Po pierwsze jest świetna atmosfera, po drugie piękne widoki, po trzecie i chyba najważniejsze jest szczytny cel, czyli pomaganie innych. Naprawdę namawiam niezdecydowanych, żeby też pobiegli.

Jak się pan przygotowuje do tego biegu?

Jakoś tak specjalnie to się nie przygotowywałem, jeszcze, ale ciągle jest trochę czasu przede mną. Na pewno będę musiał się przygotować. Jeśli wystartuję na „świeżaka”, to raczej nic dobrego z tego nie wyniknie, co najwyżej coś sobie ponaciągam. No i nie chcę sobie zrobić obciachu przed całą Polską, że Adam (Małysz) przebiegł 19 km, a ja przebiegnę 2 km.

To ile planuje pan przebiec, żeby tego „obciachu” nie było?

Jak przebiegnę 10 km to i tak będę zadowolony. To wymaga przygotowań. Myślę, że do momentu startu będę biegał co drugi dzień, a więc mam do wykorzystania jakieś 25 treningów. No i pewnie jakaś regeneracja i siłownia. Bieg Wings for Life World Run stał się po prostu moim celem, do którego będę dążył.

Co wydaje się panu trudniejsze, nauczyć się wolno prowadzić samochód, czy szybko biegać?

Bez wątpienia nauczyć się wolno jeździć. To jest całkowicie wbrew mojej psychice. Jestem przyzwyczajony do rywalizacji i szybkiej akcji. Paradoksalnie bieganie będzie dla mnie łatwiejsze niż kierowanie samochodem - metą. Będę biegł po prostu tak szybko, jak potrafię, rywalizując z innymi. Jest tu więc analogia do tego, co się dzieje podczas rajdów.

Wings for Life World Run w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Rozmawiała Ilona Berezowska


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce