Bieg 7 Dolin w drużynie dla zabawy i zacieśnienia przyjaźni. Najlepsi...
Opublikowane w sob., 07/09/2019 - 21:31
Thai Kjottboller - za tą nazwą kryje się skandynawskie danie, ale to także nazwa zwycięskiej drużyny Biegu 7 Dolin 100 km.
- Ja mieszkałem przez siedem lat w Norwegii, Piotrek trenował boks tajski a Kamil to… klops- wyjaśnia genezę nietypowej nazwy Maciej Dombrowski.
O rywalizacji mówią krótko: „Było super”, chociaż mieli również kryzysy. Maciej osłabł na podejściu pod Wierchomlę. Każdy miał problem w innym momencie.
- Ale cały czas się komunikowaliśmy na trasie i działaliśmy razem. Byliśmy jedną drużyną - zapewnia Maciej, który wcześniej biegał już z Piotrem Uznańskim i to skutecznie. Razem wygrali Rzeźnika i zrobili rekord trasy. Z Kamilem Leśniakiem biegł Lavaredo. Dobiegli razem na 6 miejscu.
- Że niby my drużyną? Ja ich wcale nie znam, oni mnie zmusili, żebym tu pobiegł - zupełnie nieprzekonująco wyjaśniał Kamil Leśniak, który do drużyny zgłosił się dobrowolnie.
- Tak naprawdę szliśmy bardzo równo, walczyliśmy ze swoimi słabościami i naprawdę dobrze się bawiliśmy. Czas szybko mijał - zapewniał Kamil.
Drużyna o norweskiej nazwie, linię mety przekroczyła z czasem 9:41:53.
Drugie miejsce wywalczyła drużyna „40 Lat Przebiegło”. Michał Sedlak, Tomasz Koczwara i Grzegorz Ziejewski mieli jednak więcej zadań na swojej liście. Numer jeden to ukończyć. Numer dwa to ukończyć wysoko. Najtrudniejszy był jednak ostatni cel. Chcieli, by ich znajomość przekształciła się w przyjaźń.
- Przeżyliśmy przygodę i jesteśmy pewni, że zostaniemy przyjaciółmi - mówi Tomasz Koczwara.
- Takie wyzwania łączą, zacieśniają więzy - dodaje Grzegorz Ziejewski
- Myślę, że byłem dziś najsłabszy. Koledzy w trudnych chwilach wspierali mnie i mogę w tym miejscu ich przeprosić - skromnie zaznaczał Michał Siedlak. Koledzy się z nim nie zgodzili. Twierdzą, że pozycja słabego ogniwa była przechodnia.
Trzecia drużyna konkurencji to Wichry Beskidu T.R. w składzie Mariusz Ciapa, Bartłomiej Pojnar, Łukasz Pułka.
IB