Grzegorz Ząbkiewicz - blog potuptani.blogspot.pl
Opublikowane w wt., 29/07/2014 - 13:42
Trochę historii - czyli mój Festiwal
Gdy 4 lata temu pojawiły się pierwsze wzmianki o Festiwalu Biegowym, w mojej głowie mieszał się podziw z niedowierzaniem, że ktoś jest w stanie zorganizować tak dużą imprezę z takim rozmachem, do tego jeszcze tyle oferując biegaczom. Tym bardziej trudno było w to uwierzyć, ponieważ organizator przygotował bardzo atrakcyjną ofertę na noclegi. Gdy nadszedł termin Festiwalu, wszystko stało się jasne i niedowierzanie odeszło w niepamięć i pozostał tylko podziw.
Niestety pierwszą edycję spotkało nieszczęście, po którym można było zwątpić, że cała inicjatywa podniesie się na nogi. Okolice Krynicy Zdrój w czasie planowanego terminu Festiwalu nawiedziły powodzie. Nawet taka kłoda rzucona pod nogi nie zabiła tej imprezy, a co nie zabija, może tylko wzmocnić. Festiwal Biegowy został przeniesiony na wrzesień, co chyba jest lepszym terminem i bardziej zespaja tą imprezę z Forum Ekonomicznym.
Wraz z Anią, wtedy jeszcze moją narzeczoną, byliśmy w Krynicy zarówno podczas pierwszej edycji, jak i kolejnych. Za każdym razem wyjeżdżamy stąd wiedząc, że wrócimy… i wracamy.
Tegoroczna edycja - czyli mój bieg
Tak było też w tym roku – znowu wróciliśmy w gościnne strony Krynicy Zdrój, by uczestniczyć w tym święcie biegania. Od pierwszej edycji trochę się u nas zmieniło. Z nami przyjechał nasz półroczny Szkrab i Matula w charakterze opieki do Szkraba. Festiwal też się zmienia. Tegoroczny był dla nas szczególny.
W biurze zawodów zostaliśmy obsłużeni sprawnie. Skorzystaliśmy też dwa razy ze stanowiska informacyjnego, które było obsadzone kompetentnymi ludźmi. Startowaliśmy oboje w Życiowej Dziesiątce Taurona. Nie mieliśmy planów na ten bieg i może przez to nieco nas zaskoczył...
Zajęliśmy swoje miejsca w strefie startu na pozycjach zgodnych z naszymi zamiarami. Sygnał startu, jak na każdym biegu porusza serce i podnosi adrenalinę – chcę się biec :). Z każdym kilometrem rozkręcam się. Tempo jest niezłe - lekko poniżej 4 min/km. Grawitacja nieco pewnie w tym pomaga :), w końcu trasa Dziesiątki ma w sobie taką niezwykłą cechę, że wiedzie przeważnie lekko w dół. W Powroźniku biegaczy witają zmożone zastępy kibiców, co daje dużo energii na drugą połowę trasy. Na 7 km zwykle miewam kryzys. Tym razem jednak się nie pojawił, bo wiedziałem, że na mecie czeka Matula ze Szkrabem i chciałem jak najszybciej do nich dotrzeć. W końcu zawsze mogła zaistnieć konieczność wybawienia rodzicielki, jeżeli potomstwo uzna, że czas nieco pokrzyczeć :).
W tym czasie wyprzedzam trzech kumpli, którzy zwykle na zawodach są przede mną. Jeden nawet rzuca mi za plecami: "trzymaj tempo", co mobilizuje. Od tej pory wiem, że to nie będzie byle jaki bieg – to będzie mój bieg. Wpadam na metę. 40 minut w końcu pobite – osiągnąłem wynik netto na poziomie 00:39:58. To była moja Życiowa Dycha...
Aha! Szkrab mimo moich wizji cały czas zachowywał spokój pozwalając Matuli na kibicowanie.
Nasze… coś jeszcze
Festiwal Biegowy organizowany jest w magicznym miejscu, co stanowi niezłą wisienkę na torcie. Rok temu zwiedziliśmy Krynicę i pohasaliśmy nieco na tutejszych górach. W tym roku postanowiliśmy zwiedzić miejscowości towarzyszące innym biegom Festiwalu, czyli Muszynę, Piwniczną i Rytro. Muszyna wraz z ruinami zamku i Ogrodem zmysłów okazała się być naszą największą niespodzianką tegorocznych wakacji. Piwniczna i Rytro pobudziły nasze apetyty na poznawanie tych okolic. Szczerze zachęcam wszystkich festiwalowych biegaczy do tego samego. Miejsca są tu ciekawe i pełne niespodzianek.
To był nasz weekend, nasz bieg, nasz Festiwal. Moja Ania zaliczyła dobry powrót do biegania na zawodach. Ja pierwszy raz po trzech latach odnotowałem życiówkę. Matula i Szkrab dzielnie nam kibicowały i poznaliśmy bardzo ciekawe miejsca. Czego chcieć więcej? Wiem! Kolejnej edycji, bo my tu jeszcze wrócimy!
Grzegorz Ząbkiewicz - blog potuptani.blogspot.pl