Ultramaraton Chudy Wawrzyniec w Beskidzie Żywieckim
Opublikowane w czw., 07/08/2014 - 13:14
Z piątku na sobotę 9-10 sierpnia 2013 przez okolice startu Chudego Wawrzyńca przechodziła gwałtowna burza. Grzmoty i błyskawice przeszkadzały zawodnikom w spaniu, ale za to rano nie mieli już na co narzekać. Na trasie było mglisto, chłodno i czasem pokropił deszcz. Optymalna pogoda dla biegaczy.
Początkowo 460 osób ruszyło wspólną trasą w kierunku Wielkiej Rycerzowej. Tutaj musieli podjąć decyzję, czy biegną dłuższy – 80 km dystans, czy wybierają opcję 50 km. Na krótszą, ale też trudną trasę, ze zbiegiem przez Mańcuł, zdecydowało się 302 biegaczy. Jako pierwszy ukończył ją Tomasz Klisz (4:54:30). Tomasz to doświadczony zawodnik, specjalizujący się w biegach po schodach. 14 sekund później na metę w Ujsołach przybiegł Piotr Karolczak. Wśród pań pierwsza zakończyła rywalizację Justyna Frączek – 06:10:00.
– Pogoda trochę nas wszystkich postraszyła burzą, ale w czasie biegu warunki się poprawiły. Skutkiem ubocznym nocnego deszczu były śliskie ścieżki i mokre trawy. Byłem dobrze przygotowany i nawet na mecie czułem jeszcze zapas energii – mówił zwycięzca 50 km trasy
Dłuższa trasa prowadziła po granicznych grzbietach przez Wielką Raczę, Przegibek, Wielką Rycerzową, Oszust, Przełęcz Glinka, Krawców Wierch do Trzech Kopców, przez Halę Lipowską. W sumie na biegaczy czekało ponad 3000 metrów podejść. Zwycięzcą, podobnie jak przed rokiem został Jacek Michulec (8:58:23). Zawodnik KS Halny, poprawił swój zeszłoroczny czas o 12 sekund. Pierwszą kobietą ma mecie 80km była Ewa Majer. Uzyskała czas 09:38:48 i zajęła 10 miejsce w klasyfikacji generalnej.
– W tym roku udało się nam oznakować trasę tak, że nawet w potężnej mgle ludzie się nie pogubili. Po starcie przychodzili na metę i mówili, że wszystko było dobrze, a skoro uczestnicy są zadowoleni, to tym bardziej my jesteśmy. Mimo burzy przed startem panował duży spokój, nie było żadnej nerwówki – powiedział Krzysztof Dołęgowski, jeden z organizatorów Chudego Wawrzyńca.
