102 km treningowo do 117 km. Gorce Ultra Trail Ambasadora [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 04/08/2019 - 15:59
W sobotę 3 sierpnia o godz. 4:04 wystartowały dwa biegi z Ochotnicy Dolnej. Gorce Ultra Trail 102 km oraz 84km. Natomiast zawodnicy na 48 km startowali o godz. 8. Oprócz tego dostępne były biegi na 20 i 12 km ale te wystartowały dzień później o godzinach 9 i 10. Wybrałem dystans 102 km jako trening przed Biegiem 7 Dolin PLUS w Krynicy-Zdroju (117 km).
Relacja Macieja Konarskiego, Ambasadora Festiwalu Biegów
Pierwszym szczytem, na który podchodziliśmy był Lubań (1211m.). Tam przywitał nas zespół muzyczny ludową piosenką i obowiązkowe wejście na wieżę widokową, zameldowanie się u sędziów aby spisali nr startowy i bieg dalej do przełęczy knurowskiej, gdzie był pierwszy punkt żywieniowy. Trzeba było tam dobiec do godz. 9. Pierwsze 25 km.
Następnie podejście na Turbacz (1315m.) i podziwianie widoków oraz… smakowanie jagód. Było ich naprawdę sporo. Niejeden biegacz skusił się na mały dodatek do menu. Ciekawe czy byli głodni w następnym punkcie żywieniowym w Obidowej na 43km. Tym samym kolejne 18 km zaliczone.
Dalszy odcinek był wymagający, ponieważ znowu podchodziliśmy prawie pod Turbacz, a następnie pod Kudłoń (1274m.). Powiedziałbym, że najbardziej trudny.
Kolejne 20 km do punktu żywieniowego w miejscowości Rzeki i jednocześnie punktu przepakowego. A tam ciepła zupa, ciastka, kanapki, herbata. Limitem była godz. 15:00.
Następne 20 km na Mogielnicę (1171 m) też łatwe nie było ale głównie dlatego, że mieliśmy już przebiegniętych 63 km. Trzeba było zbiec do ostatniego punktu żywieniowego w Szczawie. 84km za nami.
Niestety ostatnie kilometry były ostro w dół po asfalcie. To nie było przyjemne ani dla stóp, ani dla kolan. Trzeba było się zmieścić do godz. 19:00. Po ostatnim punkcie zostało 18 km do mety i ostatni szczyt - Gorc (1228m.).
Pierwszy odcinek po asfalcie łagodnie pod górę. Kto miał jeszcze siłę mógł biec. Potem wspinaczka a na koniec zbieg do Ochotnicy Dolnej i... niespodzianka. Błoto na trasie. Trzeba było uważać. Kijki się przydały.
Jeszcze przebiegnięcie przez dwa potoki i meta. Limit 22:04 – to z uwagi na przesunięty o 4 minuty start. Tam ludowe piosenki, piwo, posiłek, kąpiel solankowa dla stóp, a przede wszystkim piękny medal. Inny dla każdego dystansu.
Ciekawostka. Na wszystkich trasach byli też sędziowie. Pojawiali się w różnych miejscach i zapisywali numery startowe.
Czy warto? Pobiegnijcie za rok i sami sprawdźcie!
Maciej Konarski, Ambasador Festiwalu Biegów