Błotna Biegowa Bitwa o Łódź [ZDJĘCIA, WIDEO]
Opublikowane w ndz., 07/06/2015 - 11:17
Las Łagiewnicki, sobotnie późne popołudnie 6 czerwca. Opadły tumany pyłu. Z chmury kurzu rozświetlanej promieniami zachodzącego słońca wyłonił się pierwszy biegnący człowiek. Za nim kolejni, w sumie prawie trzysetka. Jest po bitwie… Bitwie o Łódź.
Relacjonują Kamil Weinberg i Szymon Drab
Biegowa Bitwa o Łódź jest reklamowana jako najtrudniejszy z biegów rozgrywanych na Ziemi Łódzkiej. Dystans wynosi około 12 kilometrów, lecz każdego roku wytyczana jest nowa trasa z niespodziankami, które uatrakcyjniają wyścig. Jest wszystko, czego można i nie można się spodziewać: górki, gęste krzaki, czołganie, błoto (DUŻO BŁOTA), przeprawy przez bajora, stawy i oczka. Wszystko po to, byśmy z Bitwy wrócili zmęczeni, brudni i oblepieni zapachem daleko odbiegającym od kwiatów wiosny.
Bitwa rozgrywa się corocznie od czterech lat w Lesie Łagiewnickim. Główny organizator Radosław Sekieta, trener Uczniowskiego Klubu Sportowego „Lisy” ze Zgierza, jest z nią związany od początku. Według jego słów, Bitwa tym się różni od innych biegów przygodowych, że wykorzystuje głównie naturalne ukształtowanie terenu. Sztuczne przeszkody są tylko dodatkiem i mieszczą się na padoku, zwanym pieszczotliwie „placem zabaw”.
Pierwsze dwie edycje w północnej części lasu zawierały mniej wody i błota, a więcej stromych podbiegów i zbiegów. Od zeszłego roku te proporcje się odwróciły. Trasa się zmienia, aby było jeszcze ciekawiej. Plany na kolejne Bitwy niech na razie pozostaną niespodzianką, lecz Radek uchylił rąbka tajemnicy – szykuje się edycja zimowa!
Zawodnicy tradycyjnie mieli do pokonania kilka przepraw przez leśne stawy, bagna i gęste krzaki, a także kilka stromych górek. Nowością dla weteranów wcześniejszych Bitew była żywa przeszkoda na końcu „placu zabaw” - drużyna amerykańskiego futbolu Wilki Łódzkie, blokująca własnymi ciałami drogę zmęczonym biegaczom. Futboliści powiedzieli, że również dla nich było to nowe, ciekawe doświadczenie.
Przed biegiem głównym byliśmy świadkami małych bitewek – choć dla samych zawodników były to wielkie Bitwy. Na trasę wyruszyły przedszkolaki oraz starsze dzieci. Była rywalizacja, której nie powstydziliby się zawodnicy olimpijscy, był widoczny stres, ale też i dziecięca radość, płacz i gniew. Dzieci rywalizują na równi z dorosłymi i kto wie, czy za kilka-kilkanaście lat nie będą obok nas stać na starcie biegu głównego.
Wśród uczestników można było spotkać bardziej tradycyjnych biegaczy, crossfitowców, jak i... po prostu miłośników biegów przygodowych. Takich, jak spotkany przez nas medalista MP w biegach ulicznych Artur Kozłowski, który ma już za sobą starty w Runmageddonie czy zawodach z cyklu Men Expert. W takich biegach ważne dla niego jest rozwijanie ogólnej sprawności, a więc siły i wytrzymałości, ale przede wszystkim dobra zabawa i możliwość przekraczania kolejnych barier.
Po pokonaniu jednej większej i drugiej mniejszej usianej przeprawami i przeszkodami pętli, pierwsi z bitewnego pyłu wyłonili się w niewielkim odstępie dwaj zawodnicy. Ubiegłorocznego zwycięzcę, naszego olimpijskiego 400-metrowca z Aten i Pekinu Piotra Kędzię, tym razem wyprzedził na mecie Adam Ciechański. Na najniższym stopniu podium stanął Michał Podgórski. Najszybszą amatorką mocnych biegowych wrażeń została Małgorzata Michalak-Mattar, przed Justyną Boman i Dorotą Zatke.
Dla Adama były to pierwsze zawody tego rodzaju, choć przed tygodniem na przetarcie wystartował w biegu po torze motocrossowym w Piątkowisku k. Pabianic. – Tam były większe górki, lecz tu cięższa trasa - im trudniej tym fajniej – podsumował zwycięzca. Za rok obiecał wrócić na Bitwę, gdyż takiej właśnie imprezy szukał.
Najszybsza z pań, Małgosia, z kolei stwierdziła, że trasa była... orzeźwiająca i wciągająca! Było dużo zbiorników wodnych, w których można było się odświeżyć. Czynnikiem wciągającym było natomiast... bagno. Zaskoczyła ją konieczność pokonania drugiej pętli. Brała udział w jednej z poprzednich edycji na starej trasie, lecz ta obecna wydała jej się trudniejsza. Coraz ciekawiej robi się na Bitwie również według Doroty, zdobywczyni trzeciego miejsca, która wystartowała tu także po raz drugi.
Kiedy jeden z reporterów (Kamil) czuje się jeszcze zniszczony bieszczadzką Ultra Rzeźnią, posyła w bitewne błoto i pył kolegę – Ambasadora Szymona (na zdjęciu) – by opisał swoje wrażenia z pozycji zawodnika. Poczytajmy...