Maraton Londyński: Impreza sportowa, biegowa, charytatywna. W niedzielę już 35. edycja
Opublikowane w pt., 24/04/2015 - 15:07
Dziś trudno sobie wyobrazić taką sytuację. Sport się tak sprofesjonalizował, a nagrody są tak niebotyczne, że walka o zwycięstwo przebiega czasami w sposób bezpardonowy. Zwycięzca tegorocznej edycji może liczyć na czek w wysokości 55 tys. dolarów plus premię za osiągnięcie określonego czasu.
Po sukcesie pierwszego maratonu londyńskiego, na następny chciało się zapisać aż 90 tys. ludzi. To pokazało organizatorom, jak niesamowity potencjał ma impreza. Od tego czasu maraton stale się rozwija. Przez 34 edycje pobiegło w nim blisko 925 tys. osób.
W 1983 r. pojawili się na trasie wózkarze.
Z roku na rok zwiększa się też liczba kobiet. W 1981 r. kiedy londyńskie zawody w wieku 43 lat wygrała Joyce Smith (bijąc przy okazji rekord Wielkiej Brytanii - 2:29:57), stanowiły one niespełna 5 proc. wszystkich uczestników imprezy. Dziś co trzeci maratończyk w Londynie to kobieta. Wśród zwyciężczyń tych zawodów są dwie Polki: Wanda Panfil i Małgorzata Sobańska.
Transmisja telewizyjna do 196 krajów świata
Trasa Virgin London Marathon jest płaska i szybka. Prowadzi w dużej części wzdłuż Tamizy. Co ciekawe nie jest ona oznakowana jak na innych znanych imprezach co jeden kilometr, tylko co jedną milę. Uczestnicy zawodów startują z kilku różnych miejsc: z Greenwich Parku, z St John's Parku oraz Shooter's Hill Road. Te trzy trasy zbiegają się dopiero po 4,5 km. Biegnąc w kierunku mety przy Pałacu Buckkingham zawodnicy mijają po drodze największe londyńskie atrakcje turystyczne, takie jak Tower Bridge, London Eye czy budynek parlamentu.
Kto w tym roku okaże się najlepszy? Czy zostanie pobity rekord trasy? ile pieniędzy na cele charytatywne uda się zebrać uczestnikom zawodów? Na te pytania poznamy odpowiedź już w niedzielę. Podobno transmisja telewizyjna zostanie przeprowadza aż do 196 krajów świata!
W Londynie jest już nasza wysłanniczka na imprezę. Przez cały weekend meldunki z tego wyjątkowego wydarzenia. Zapraszamy na naszą stronę!
MGEL
fot. mat. pras. / wikimedia