"Nie wiem, z czego cieszyć się najbardziej". Debiutantka w maratonie mistrzynią Polski
Opublikowane w śr., 10/04/2019 - 20:02
– Jesteś po Dębnie zachwycona maratonem, czy zatem zamierzasz dalszą karierę związać z bieganiem na królewskim dystansie?
– Zdecydowanie tak! Maraton bardzo mi się spodobał i chcę podejść do niego jak najbardziej profesjonalnie, czyli regularnie startować nie częściej niż dwa razy w roku, skupić się na jakości, a nie ilości. To ma być moja główna konkurencja lekkoatletyczna.
– Porzucasz bieżnię i przełaje?
– Przełajów nie, bo mam ogromny sentyment, od nich przecież zaczynałam! (śmiech). Na ile to możliwe, będę starała się przeplatać starty. Na bieżni też czasami pobiegnę, choćby pod koniec kwietnia w mistrzostwach Polski na 10000 metrów. Nie daje mi spokoju nie za dobra "życiówka" na tym dystansie 34:32, trochę dlatego, że w Polsce nie ma możliwości obiegać się na bieżni, bo jest praktycznie jeden start w roku - właśnie w MP. Na ulicy okazji jest więcej i rekord życiowy mam o prawie minutę lepszy (33:35).
No i jeszcze "połówkę" muszę poprawić, bo mam bardzo słaby wynik (1:15:55). Jestem gotowa na znacznie szybsze bieganie, chciałam to zrobić niedawno w Hadze, ale jak na złość, pierwszy raz w 45-letniej historii biegu, półmaraton w stolicy Holandii został odwołany z powodu bardzo silnego wiatru. Poszukam więc jakiegoś biegu w mocnej obsadzie i jeszcze zanim zrobi się gorąco. Muszę wykorzystać dobrą formę, którą wypracowałam w przygotowaniach do maratonu, bo naprawdę się przyłożyłam! (śmiech)
Półmaraton w Hadze odwołany! 41000 osób i Polacy rozczarowani
– Z którego osiągnięcia w Dębnie jesteś najbardziej zadowolona: z ukończenia maratonu, zdobycia mistrzostwa Polski czy z niezłego wyniku?
– Hmmm... To jest bardzo trudne pytanie.. Chyba najbardziej z wyniku, bo jak pojadę za granicę i powiem, że jestem mistrzynią Polski, to nic nikomu nie powie, dopiero osiągnięty czas mówi o moim poziomie i wartości. Z drugiej strony dostałam wiele gratulacji od obecnych i byłych polskich maratończyków. Błażej, Henio Szost, Arek Gardzielewski, Jan Huruk, wszyscy mówią, że wygrać maraton w debiucie to bardzo trudna sprawa i duże osiągnięcie. Pewnie wiedzą, co mówią. A znowu złoto w Dębnie to mój pierwszy złoty medal mistrzostw Polski, do tej pory miałam tylko srebra i brązy, więc także ma swoją szczególną wartość. No, ale chyba jednak finalnie - najważniejszy jest wynik!
– Na koniec muszę Cię zapytać, czy radości ze złotego medalu MP nie mąci trochę fakt, że zdobyłaś go w słabej obsadzie? Kolejny raz czołowe polskie maratonki ominęły Dębno szerokim łukiem.
– Obsada MP kobiet w maratonie nie zależała ode mnie. Nie miałam na to wpływu. Jedyne co mogłam zrobić, to pobiec jak najlepiej. Nie muszę się wstydzić swojego rezultatu w debiucie i tego, że sięgnęłam po złoty medal MP. Proszę jednak jeszcze przeanalizować, jakie wyniki dawały pozycje medalowe w latach wcześniejszych.
Dramatycznie słabe zainteresowanie 39 MP kobiet w maratonie w Dębnie [LISTA STARTOWA]
Oczywiście, medal MP miałby dla mnie większą wartość, gdyby na starcie stanęły wszystkie najlepsze dziewczyny, ale powtarzam: nie mam na to wpływu, tak jak i na pogodę. Dlatego jeszcze raz powiem: to wynik jest najlepszym odzwierciedleniem poziomu sportowego.
rozmawiał Piotr Falkowski
zdj. fotomaraton.pl - archiwum zawodniczki