PZU Bieg Nowych Idei: Gęsiego na Skwer Kuracyjny
Opublikowane w pon., 05/10/2015 - 10:03
W sobotę 3 października o godzinie 11 w Sopocie wystartował pierwszy PZU Bieg Nowych Idei. Impreza sprawnie przygotowana, gotowa na obsługę wielu uczestników. Wpisowe było niskie jak na obecne czasy tylko 15 zł, a w dniu startu 30 zł. Pakiet startowy koszulka techniczna, worek materiałowy i kupon na posiłek regeneracyjny.
Relacja Krzysztofa Kolatzka, Ambasadora Festiwalu Biegów
Impreza ruszyla w piątek od godz. 15 na Skwerze Kuracyjnym, gdzie rozstawiła się Strefa Zdrowia PZU z gabinetami lekarskimi, charytatywnym bieganiem na bieżni mechanicznej i jazdą na rowerku oraz inne atrakcie znane z biegów wspieranych przez PZU.
Do Sopotu po pakiet startowy pojechałem już w piątek. Ze zgodą organizatora na rozłożenie ulotek PZU Festiwalu Biegwego rozpoczałem zapisy na siódmą odsłonę krynickiego święta biegów. Półtorej godziny minęło szybko, ale też niewielu chętnych na odebranie pakietu pojawiło się w biurze zawodów w tym dniu. Większość zdecydowała się widocznie dobrać go rano.
Każdy z biegaczy, który pojawił się w biurze zawodów w piątek, po godz. 18 mógł porozmawiać z naszym wicemistrzem Europy w maratonie Yaredem Shegumo. Nasz lekkoatleta cierpliwie rozdawał autografy i pozował do wspólnych zdjęć. Doradzał też uczestnikom biegu.
Ja też skorzystałem - poprosiłem o autograf, zaprosiłem też mistrza na Festiwal Biegowy w 2016 roku. Odpowiedział, że był 2 lata temu i bardzo mu się podobało. Jeśli tylko odpowiednio wczesnie spełni warunki udziału w 31. Letnich Igrzyskach Olimpijskich w Rio, bardzo chętnie przyjedzie ponownie do Krynicy. Wszyscy mamy trzymać kciuki za powodzenie tych planów!
Wracając do samego biegu.
Wszyscy Ci, którzy odebrali pakiet w piątek musieli się pofatygować do biura zawodów ponownie w sobotę. Po koszulki. O godz. 10 na miejscu były tłumy. To też zasługa odbywajacych się wcześniej biegów dla dzieci i – nieco później – marsz nordic walking na 5 km. W sumie impreza przyciągnęła ponad 700 osób. Mieliśmy ładną słoneczną pogodę dzięki której humory dopisywały.
Start zlokalizowano na plaży za molem. Ale najpierw była rozgrzewka – pełny kwadrans.
Na start pofatygował się nawet prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Ruszyliśmy o godz. 11:00. Nie było łatwo biec po plaży w tłumie. Udeptany brzeg mieścił tylko po jednej osobie gęsiego, dlatego niejedna osoba, która chciała wyprzedzić zamoczyła stopy w morzu. Po 2,5 km trzeba było wrócić na deptak i było pewnie zdziwienie biegających, gdy po kilkuset metrach po deptaku wolontariusze znowu kierowali Nas na... pętle po plaży.
Informowała o tym mapka biegu, ale... I znowu biegniemy po szerokiej plaży do brzegu. Jak zwykle moczenie stóp przy wyprzedzaniu i w końcu droga powrotna na deptak. Dla wielu ten odcinek po plaży był niezłym wyzwaniem. Nowicjusze byli dublowani, ale i tak wszyscy byli zadowoleni. Zadowoleni, że spróbowali, bo trasa bardzo ładna.
W biegu też uczestniczył też Yared Shegumo. Ale tylko dla naszej przyjemności.
Metę zlokalizowano w reprezentacyjnym miejscu Sopotu - na Skwerze Kuracyjnym. Tam czekały medale, woda. I co niektórzy szybsi koledzy i koleżanki. Ktoś, kto więcej biega na ultradystansach - czyli ja - czuł pewien niedosyt. Dopiero pod koniec dystansu zaczynałem się rozpędzać i pewnie bym podskoczył wyżej w klasyfikacji gdyby było tak z 10 km trasy więcej. Przynajmniej 10 km...
Nie tylko ja miałem takie odczucie, dlatego postanowiliśmy się wyżyć w Strefie Podziel się Kilometrem. Niestety nasze pragnienia nie zostały zaspokojone, bo wszystkie stanowiska były pozajmowane. Długo czekaliśmy na swoją kolej, ale nikt w szczytnym celu nie chciał opuscić swojego stanowiska pomagania. A tu za każdy pokonany 1 km ubezpieczyciel przekazywał 10 zł na rzecz Stowarzyszenia Sopocki Dom.
Poszliśmy więc na smaczny posiłek regeneracyjny. Rzadko się zdarza, by organizator przygotował go po tak krótkim odcinku do biegania. Przy ładnej słonecznej pogodzie nikt nie chciał wracać do domu. Umówiliśmy się więc na piwotonik w Gdańsku. Kledzy pobiegli, a ja jeszcze poszukałem znajomych w Sopocie. Pocieszyliśmy się wspólnie, bo impreza się spodobała. Porobiliśmy pamiatkowe zdjęcia. Na umówione spotkanie z kolegami pojechałem rowerem. Potem w najładniejszym parku w Polsce - im. Reagana na Gdańskim Przymorzu, na trawce kilka godzin poddawaliśmy się dyskusji na temat naszej biegowej pasji...
Wyniki imprezy: TUTAJ
Krzysztof Kolatzek, Ambasador Festiwalu Biegów