Walentynkowi Ambasador(zy) Festiwalu Biegów: Biegające Żabcie. Historia niebanalna

 

Walentynkowi Ambasador(zy) Festiwalu Biegów: Biegające Żabcie. Historia niebanalna


Opublikowane w czw., 14/02/2019 - 19:35

Biegające Żabcie to trzyosobowa rodzina z podwarszawskiego Konstancina-Jeziorny (plus jeszcze Babcia i od roku pies), która prawie 4 lata temu wprowadziła w swoje życie aktywność fizyczną. Marzena Parys, Łukasz Bednarczyk i ich córeczka Michalina.

Wszystko zaczęło się od Taty Żabci (ma na imię Łukasz), gdy postanowił zrobić niespodziankę i… oświadczyć się Mamie Żabci (o imieniu Marzena). Zaręczyny nie były normalne, gdyż wybranka nie chciała pierścionka. Zażyczyła sobie… rower!

– Pewnego dnia, wróciłam z pracy i zobaczyłam w pokoju biały rower z wielkim napisem: WYJDZIESZ ZA MNIE? oraz bukiet czerwonych róż – opowiada Marzena wydarzenia sprzed prawie 4 lat. – Ze szczęścia wsadziłam Małą Żabcię (Michalinę) do wózka, założyłam rolki i ruszyłam przed siebie. Tak to zaczęło się z tym sportem, od 10 kilometrów na rolkach. Jeszcze w tym samym miesiącu zaczęłam biegać, chodziłam na fitness... Razem ze mną była zawsze Michalinka. Łukasz z kolei był zły, że nas ciągle nie ma, że gdzieś wychodzimy... Typowy facet! – śmieje się Marzena Parys. – A ja... – kontynuuje – ja chciałam więcej, gdyż z rozmiaru L/XL weszłam w S!!!

Zaręczyny odbyły się 23 kwietnia 2015 roku, ale choć minęły prawie 4 lata, ich efektu ciągle nie ma. Biegające Żabcie wciąż są narzeczeństwem. – Jak mamy się chajtać, to tylko 23 kwietnia, w rocznicę zaręczyn, łatwiej będzie pamiętać datę - śmieje się Marzena tłumacząc, że wciąz w tym terminie coś im wypada. Teraz może być tak samo, a przed nimi już 10 rocznica bycia razem.

Wracajmy jednak do sportu i narodzin Biegających Żabci...– "Z kim się zadajesz, takim się stajesz" dopadło i Łukasza. Poszedł ze mną biegać – kontynuuje opowieść Marzena. – Od tej pory biegaliśmy razem. Zaczęły sie zapisy na zawody, pierwsze medale, poprawianie wyników, przyszły lepsza kondycja i zdrowie. Sport na nowo nas zbliżył. Stał się częścią naszego życia. Każdy weekend był zaplanowany: parkrun, basen, zawody. Poznaliśmy mnóstwo fantastycznych ludzi, którzy dawali nam wskazówki i pomagali, a z niektórymi mamy kontakt do dziś. Biegi były też idealnym sposobem na zwiedzanie Polski. Jeśli zawody były gdzieś dalej, planowaliśmy wyjazd tak, by każdy z niego skorzystał. Mama, tata, córka i babcia, bo opieka do dziecka na czas biegu musi być – śmieje się Mama Żabcia. I tak w ostatnim roku Biegające Żabcie zwiedziły m. in. Kazimierz Dolny, Lidzbark Warmiński, Skierniewice, Łódź, Bieszczady, Góry Świętokrzystkie, Poznań, Tarnowo Podgórne...

– Najdłużej zatrzymywaliśmy się w Bieszczadach – opowiada dalej. – Przy okazji Rzeźniczka, którego biegliśmy już dwa razy, robiliśmy piesze wycieczki. Natomiast w Góry Świętokrzyskie wróciliśmy sami, organizując dłuższy weekend, by przejść Puszczę Jodłową i zwiedzić okolice.

– Czas biegu nie ma dla nas znaczenia, bo nie biegamy dla wyników – deklaruje Marzena. – Nie trenujemy pod zawody. Po prostu stajemy na starcie, a potem pojawiamy się na mecie z uśmiechem na twarzy i trudem trasy w nogach. Choć szybsze pojawienie się na mecie, owszem, cieszy. Wynik, który pamiętamy, to Półmaraton Warszawski, na którym Łukasz kilkoma sekundami złamał 2 godziny a ja wpadłam na metę zaraz za nim i miałam na zegarku równiutko 2:00:00, gdzie rok wcześniej zajęło mi to ponad 2,5 godziny!

Biegające Żabcie wyznają zasadę, że zapisują się na takie dystanse i trasy, które są w stanie przebiec o własnych siłach i przy zachowaniu zdrowia. – Nikt z nas nie jest na tyle szalony i nieodpowiedzialny, by bez odpowiedniego przygotowania zapisać się na maraton czy dłuższy dystans biegu górskiego! – przekonuje Mama Żabcia.

– Nasze motto życiowe to: "Byle być razem". I taki też jest sens funpage'a Biegające Żabcie. Pokazujemy rodzinom, że można robić coś razem, a nie tylko siedzieć w domu przez telewizorem czy z tabletem. Dajemy przykład, podpowiadamy możliwości... Mamy już na koncie kilka sukcesów: ludzi, którzy teraz biegają, ćwiczą fitness czy całymi rodzinami przyjeżdżają na biegi.–

– Mamy nadzieję - kończy Marzena – że i z Wami zobaczymy się we wrześniu na Festiwalu Biegowym w Krynicy, w pięknych okolicznościach przyrody i widokami na góry Beskidu Sądeckiego! 

Fundacja Festiwal Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce