Wings for Life World Run: Bartosz Olszewski i Lemawork Ketema show! [DUŻO ZDJĘĆ]

 

Wings for Life World Run: Bartosz Olszewski i Lemawork Ketema show! [DUŻO ZDJĘĆ]


Opublikowane w ndz., 03/05/2015 - 18:40

Za nami druga edycja charytatywnego biegu Wings for Life World Run. O wiele większa i jeszcze bardziej interesująca niż przed rokiem, tak pod względem organizacyjnym jak i sportowym. Przyglądaliśmy się uważnie rywalizacji.

Na całym świecie wystartowało ponad 100 000 osób (liczba wydanych pakietów, licznik imprezy wskazywał nieco ponad 72 000 uczestników). W Polsce pobiegło dokładnie 2853 osób. Najwięcej w Austrii – 6408. Wyznaczono w sumie 35 tras na całym świecie, w tym m.in. tuż przy Wodospadzie Niagara w Kanadzie.

Ale nie do uroczej Kanady, a do Australii wybrało się największa liczba zwycięzców ubiegłorocznych narodowych edycji biegu (to nagroda główna imprezy). A było ich czternaścioro, w tym Polacy Grzegorz Urbańczyk i Agnieszka Głąb.

Ogromnym zainteresowaniem cieszył się ponownie tzw. catcher car – za kierownicą lotnej mety ponownie zasiadły znakomitości świata motorsportu i sportu w ogóle – David Coulthard, Giniel DeVilliers, Felix Baumgartner, Marc Coma czy nasz Michał Kościuszko. Co istotne dla rywalizacji - samochód przyspieszał co godzinę, jadąc odpowiednio 15, 16, 17, 20 (prędkość utrzymywana przez 2 godziny) i 35 km/h. Wszystkie samochody – mety ruszyły na światowe trasy dokładnie pół godziny po starcie biegaczy.

Faworytami biegu byli Etiopczyk Lemawork Ketema i Peruwiańczyk Remigio Juan Quispe wśród mężczyzn – obaj zdecydowali się na start w Austrii, w St. Paulten – oraz Norweżka Eliza Molvik, która biegła w Stavanger. Nas najbardziej interesowała rywalizcja w Poznaniu, zwycięzców upatrywaliśmy w takich nazwiskach jak Bartosz Olszewski, Kuba Wiśniewski, Wojciech Kopeć czy Piotr Kuryło.

Wystrzelił jak z katapulty

Tuż po starcie na czoło stawki wystrzelił właśnie Piotr Kuryło. Po pokonaniu ok. 10-11 km po raz pierwszy sięgnął po.... telefon. Konsultacja strategii (w tym momencie plasował się na ok. 17. - 20. miejscu na świecie)? Wątpliwości na trasie? Po chwili Kuryło został doścignięty przez kilkuosobową grupę, z Bartoszem Olszewskim na czele. Wśród Pań prowadziła niezagrożona Dominika Stelmach (w owym momencie plasowała się ok. 20 – 23 miejsca na świecie).

Po 12 km w rywalizacji mężczyzn prowadził D. Manja z RPA, po 10 km wśród kobiet – M. Makhanya, również z RPA. Oboje biegli na rodzinnej ziemi – w Kapsztadzie. Emocje miały jednak dopiero nadejść.

Od ok. 14-15 kilometra dzięki Bartoszowi Olszewskiemu Polska zaczęła się przesuwać w klasyfikacji generalnej męskiego biegu na ok 14 – 15. miejsce. W rywalizacji Pań zajmowaliśmy 23. miejsce. W klasyfikacji łącznej liczby dogonionych biegaczy Polska plasowała się w tamtym momencie na 3-5 miejscu, co potwierdza dobre przygotowanie polskich zawodników do startu.

Liderzy współpracowali

Po ok. 19 kilometrach grupa liderów w Poznaniu skurczyła się do 2 zawodników – Bartosza Olszewskiego i Pawła Walerowicza z Niestumia (m.in. zwycięzca Półmaratonu Iławskiego, życiówka 2:29:39). Przewaga nad zasadniczą częścią stawki, prowadzoną przez Wojciecha Kopcia i Tomasza Szymczaka z Poznania była już znaczna, bo kilkusetmetrowa. Po godzinie rywalizacji z trasy zszedł Piotr Kuryło. Na świecie (niespodziewanie?) wśród czołowych biegaczy znalazła się biegaczka narciarska Heidi Weng (biegła w Stavanger).

Tymczasem po 20 kilometrach biegu w Polsce na prowadzeniu Bartosza Olszewskeigo zmienił Paweł Walerowicz,. Ale obaj panowie zgodnie współpracowali na trasie, choćby przekazując sobie wodę z punktów serwisowych. Pełne słońce nie ułatwiało rywalizacji. Na świecie wciąż prowadzili D. Manja wśród mężczyzn (po piętach deptał mu Rumun Andrei Iustin Onofrei) i Makhanya wśród kobiet (już z ponad dwukrotną długością dystansu ).

Na 25. kilometrze samotnie prowadził już Bartosz Olszewski (14-15 pozycja na świecie). Paweł Walerowicz tracił kilkanaście metrów, a po kilkunastu kolejnych minutach – już ponad 200 metrów. Wśród Pań dominowała Dominika Stelmach. Oboje polskich liderów konsekwentnie trzymało się założonych planów przedstartowych. Na świecie do męskiej czołówki doszusował Henrik Them, 19. maratończyk ostatnich ME w Zurychu. Na 27. kilometrze wyszedł na prowadzenie w ujęciu globalnym, ale Rumun Onofrei nie zamierzał odpuszczać.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce