10. Bieg Wedla palce lizać. Wśród łasuchów same gwiazdy [ZDJĘCIA]


W zimowej scenerii Parku Skaryszewskiego rozegrano dziś jubileuszową, dziesiątą edycję Biegu Wedla. Jak na najsłodszą imprezę biegową w Polsce, zgromadziła na starcie liczne grono łasuchów, z medalistami mistrzostw kraju, Europy czy świata włącznie.

Choć na Mazowszu kończą się właśnie ferie zimowe, to dopiero teraz zawitały tu śnieg i mróz. Dla części zawodników mógł to być problem, bo ostatnie tygodnie to bardziej wiosenne warunki, sprzyjające wszelkiej aktywności niż sroga, jak na styczeń przystało, zima, ale zakasano rękawy i z uśmiechem biegano po parkowych alejkach. Łatwo nie było, bo trasa była śliska, gdzieniegdzie usłana błotem.

W ramach imprezy tradycyjnie podano dwa dania główne – 5,5 oraz 9 km.

W samo południe swoje zmagania rozpoczęli biegacze na krótszym z dystansów. Od początku w czołówce biegu utrzymywali się Jakub Pudełko, Wojciech Kopeć, Grzegorz Kozłowski oraz Maciej Małecki. Po pierwszym okrążeniu na prowadzeniu znalazł się Wojciech Kopeć, ubiegłoroczny zwycięzca obu wedlowskich. Urodzony w Olsztynie zawodnik nie oddał już prowadzenia do końca zmagań.

Drugi na metę przybiegł Jakub Pudełko, a trzeci - Grzegorz Kozłowski. – Warunki były trudne. Było ślisko a dodatkowo plucha i wertepy. Dodatkowo na drugim okrążeniu trzeba było wymijać ludzi. Ale nie było najgorzej. Udało mi się nadrobić duży dystans do czołówki – powiedział Grzegorz Kozłowski, który rok temu też był trzeci w biegu na 5,5 km.

Wśród kobiet walka o zwycięstwo była bardziej wyrównana. Przez większą część trasy prowadziła Paulina Lipska a tuż za nią biegła Katarzyna Ślusarczyk. Jednak w decydującym momencie skuteczny atak przeprowadziła Dominika Ulfik-Wiśniewska.W ielokrotna medalistka Mistrzostw Polski w biegach górskich z Zabrza i ubiegłoroczna zwyciężczyni obu wedlowskich biegów, znów gościnnie pojawiła się na starcie stołecznej imprezy.

– W tym roku poziom biegu był dużo wyższy i musiałam trochę bardziej się zmęczyć. Wtedy to była taka rozgrzewka przed startem na 9 km, teraz dwie zawodniczki dosyć daleko mi uciekły. Prowadzącą dogoniłam dopiero pod koniec biegu. Oczywiście nie pobiegłam na maksimum swoich możliwości, ale już jakieś zmęczenie się pojawiło – relacjonowała Nam na mecie Dominika Wiśniewska-Ulfik, która na metę wbiegła o 7 sekund szybciej niż Paulina Lipska. Trzecia była Katarzyna Ślusarczyk.

Gwiazdy na starcie...

Osoby, które chciały startować także ostatnim biegu dnia, nie miały dużo czasu na odpoczynek. Wystarczyło jednak kilka łyków gorącej czekolady, chwila rozmów oraz uzupełnienie wody, żeby udać się w miejsce startu biegu na dystansie 5 pętli.

W pierwszej linii spotkać można było wielu znanych biegaczy, medalistów Mistrzostw Polski, Europy i świata. Przy okazji jubileuszowej edycji na stracie honorowo ustawiono zwycięzców poprzednich edycji Biegu Wedla: Piotra Łobodzińskiego (2013), Jakuba Nowaka (2012), Dominikę Wiśniewską-Ulfik (2014), Emilię Zielińską (2013). Nie zabrakło także Piotra Parfianowicza, Emila Dobrowolskiego czy Kamili Pobłockiej, którzy mieli podnieść poziom rywalizacji.

… i wśród kibiców

Można jedynie żałować, że uraz ścięgna Achillesa wykluczył z dłuższego biegu byłego reprezentanta kraju Wojciecha Kopcia. W roli kibiców pojawili się tym razem Artur Jabłoński – triumfator Grand Prix Warszawy i wicemistrz Polski w biegu górskim długodystansowym, oraz Sebastian Polak, inna znakomitość stołecznych biegów. Ich obecność na trasie z pewnością dodałaby dodatkowych emocji zawodom. Zamiast tego biegacze skupili się na obstawianiu wyników rywalizacji kolegów i koleżanek, ale... typowali niepoprawnie.


Orientalista przedobrzył

Od początku bieg prowadziła dwójka Jakub Nowak - Emil Dobrowolski. Za nimi była... tylko pusta przestrzeń. O trzecie miejsce walkę toczyła się pomiędzy Ukraińcem a Piotrem Łobodzińskim, dominatorem światowej sceny biegów po schodach. Na piątym miejscu podążał specjalista od biegania z mapą i kompasem Piotr Parfianowicz, który jednak - jak później przyznał - zbyt pochopnie stanął do rywalizacji, bo jest chory i osłabiony. Po wspomnianej piątce długo wypatrywano kolejnych uczestników.

W rywalizacji pań natomiast wyłoniła się prowadząca trójka w składzie: Dominika Ulfik-Wiśniewska, Kamila Pobłocka oraz Ukrainka Lilia Fiskovicz. Starała się je jeszcze gonić Emilia Zielińska.

Wzięli wszystko

Wraz z kolejnym okrążeniami przewagę zdobywał Emil Dobrowolski. Starał się go jeszcze gonić Jakub Nowak, który musiał jednak lawirować wśród dublowanych biegaczy. Wicemistrz Polski w maratonie nie dał już się dogonić, chociaż na mecie miał tylko 3 sekundy przewagi nad Nowakiem.

Wygraną w Biegu Wedla Emil Dobrowolski wziął rewanż za Bieg Chomiczówki, podczas którego przegrał z Kubą. A ponieważ trzecie miejsce zajął Piotr Łobodziński, dzięki czemu całe podium przypadło zawodnikom Prefbetu Śniadowo Łomża.

– Przed biegiem nie ma co ustalać taktyki. Wiem, że Kuba ma mocny finisz i jeśli czuje się na siłach, to postaram się zaatakować w środku dystansu. Nie chcę czekać do końca. On też mocno zaczyna biegi. Ja nie lubię się czaić, wić. To mi nie odpowiada. Zresztą razem trenujemy, startujemy i wiemy czego się po sobie spodziewać. Dwa tygodnie temu to Kuba cały czas prowadził i całą trasę przebiegł sam. Wtedy nie zdołałem się go utrzymać. Tu po pierwszym okrążeniu czułem się dobrze, więc chciałem go zmienić na prowadzeniu. Oczywiście on nie chciał się dać wyprzedzić, ale przetrzymałem to. Gdy poczułem, że Kuba odpuszcza, przyspieszyłem – opowiadał na mecie Emil Dobrowolski.

Góralka zadowolona

Wśród kobiet najlepsza okazała się Lilia Fiskovicz, która w pewnym momencie oderwała się od swoich rywalek. Próbowała ją jeszcze gonić Dominika Wiśniewska-Ulfik, jednak pogoń nie przyniosła spodziewanego efektu. Trzecie miejsce zajęła ostatecznie Kamila Pobłocka.

Takim obrotem spraw pani Dominika nie była zaskoczona. – Dobrze znam zawodniczkę z Ukrainy i wiem, że miałam z nią małe szanse w biegu ulicznym. Jednak w biegu górskim, wygrałabym – stwierdziła z uśmiechem.

Aż uszy się trzęsły!

W ramach Biegu Wedla rozegrano także biegi dla dzieci oraz bieg / marsz na orientację. Chętnych do zabawy, która – jak wierzą organizatorzy – przerodzi się niebawem w regularne treningi i starty, nie zabrakło.

Pełne wyniki znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Uczestnicy imprezy w liczbie ponad 1000 osób narzekali, że w tym roku zawartość słodyczy w pakietach startowych była mniejsza niż wcześniej. Ale i tak było co smakować. Kubeczki z gorącą czekoladą opróżniano do ostatniej kropli. Na zwycięzców czekały zaś specjalne torciki, a ratownicy medyczni wyposażeni byli w kosze z cukierkami, którymi częstowali kibiców i... dziennikarzy. Mniam!

RZ