Miało być paskudnie zimno i od rana padać, tymczasem uczestnikom II Bielańskiego Biegu Dzika na warszawskich Młocinach towarzyszyła idealna wręcz pogoda do biegania. Chłodno, ale nie za zimno, niemal bezwietrznie, a czasem nawet delikatne słoneczko.
W takich warunkach czas na sportowo spędziło ponad 600 mieszkańców głównie północnych dzielnic Warszawy. Dobry przykład dali biegacze miejscowego klubu Naprzód Młociny w zwiewnych, zielonych spódniczkach (to oczywiście panie) i żółtych dzikowych koszulkach.
Sportową furorę zrobił popularny w biegowym światku stolicy „Słonik”, czyli Sebastian Polak, który terenową dychę z niejedną kałużą i podeszczowym błotem pokonał w czasie 32:57, a przez metę przemknął niemal niezauważony, bo nikt tak szybko zwycięzcy się nie spodziewał.
Bezkonkurencyjna wśród kobiet była mieszkająca na Bielanach Olga Kowalska (40:31), czołowa triatlonistka kraju, brązowa medalistka Mistrzostw Polski w kategorii PRO na dystansie 1/2 IronMan rozegranych 2 tygodnie wcześniej w Malborku. Olgę uhonorowali za jej wyczyny zastępcy burmistrza Bielan, którzy chwilę wcześniej sami przebiegli dystans 5 km (jeden przypłacił start nawet drobną kontuzją).
W tymże krótszym, 5-kilometrowym biegu najszybsi byli Filik Babik (16:12) i Kinga Reda (18:49), której piorunujący atak zdołali odeprzeć jedynie czterej mężczyźni!
Ale najwięcej emocji dostarczyła – jak to często bywa – rywalizacja dzieciaków. W kilku przypadkach o pierwszym miejscu decydował przysłowiowy kolarski „błysk szprychy”. Na 500 m wielki sportowy duch Oliwii Jaroniec pozwolił jej na ostatnich kilkudziesięciu metrach nie tylko odrobić sporą stratę do Mai Kamińskiej, ale i wyprzedzić rywalkę na taśmie pomiarowej o dosłownie milimetry. Bez fotokomórki się nie obeszło.
Pełne wyniki - TUTAJ.
I tylko żal, że na 2. Bielańskim Biegu Dzika zabrakło prawdziwych... odyńców. Niektórzy biegacze mieli je na koszulkach, piątkę przebiegł Piotr Dzikowski, a dychę nawet Konrad Dzik, jednak o obecności tych pięknych zwierząt na ścieżkach Parku Młocińskiego biegacze nie meldowali. Szkoda, bo spotkanie z dzikiem przyniosłoby na pewno prawdziwy wysyp życiówek...
Piotr Falkowski
fot. Irena Hulanicka