15 014 - dokładnie tyle osób ukończyło 29. Bieg Niepodległości w Warszawie. Na mecie zameldowało się 10 319 mężczyzn i 4 694 kobiet. Ponadto trasę biegu pokonało 428 uczestników marszu nordic walking i 16 wózkarzy.
O skali przedsięwzięcia świadczy choćby fakt, iż gdy zwycięzca dobiegał do mety, ostatnia z fal wciąż czekała na swój start. W sumie stref było aż sześć, wszyscy bezpiecznie wystartowali i dobiegli do mety. Stołeczne Centrum Sportu "Aktywna Warszawa" wykonało kawał dobrej roboty.
Ze startu w stolicy zrezygnowało ostatecznie ok. 2500 osób (wydano wszystkie 18 000 pakietów). Za rok limit uczestników może zostać podniesiony nawet do 20 000 osób.
Z rekordem, wiatrem i podniośle
Hymn, polskie flagi i symbole, grupy rekonstrukcyjne i postać Piłsudskiego. Wreszcie żywa flaga, złożona z biegaczy w białych i czerwonych koszulkach. To wszystko nieodzowne elementy największego biegu w Polsce. Chociaż są niezmienne, co roku wzruszają tysiące biegaczy. Wzruszyły i Arkadiusza Gardzielewskiego, rekordzistę trasy, który po raz trzeci sięgnął po zwycięstwo przekraczając linię mety w czasie 00:30:03.
- Dzisiaj czas nie ma znaczenia. W czasie śpiewania hymnu ciarki mi przeszły po plecach. Czułem, że wszyscy przyszli tu w tym samym celu, uczcić Święto Niepodległości i cieszyć się tym dniem. To naprawdę wspaniałe- mówił Arkadiusz Gardzielewski, który sportowo ocenił trasę, jako dobrą do bicia rekordów.
Jednak rekord szybkości nie padł. Głównie za sprawą nieprzyjemnego wiatru. Na warunki narzekał również Kamil Jastrzębski, który z czasem 30:30 zajął drugie miejsce.- Z czasu jestem bardzo zadowolony, zwłaszcza przy tym wietrze. Pierwszy kilometr zrobiliśmy bardzo mocno, czego się nie spodziewałem. Wiedziałem, że jeśli jeszcze 1- km pobiegnę w takim tempie, to będę kończył bardzo słabiutko. Wróciłem więc do tempa, jakie sobie założyłem przed biegiem. Kto wie, może za rok, uda się ograć Arka - zastanawiał się zziębnięty na mecie Kamil Jastrzębski.
Podium z czasem 30:34 dopełnił Krzysztof Żebrowski.
Wśród pań walka o zwycięstwo rozegrała się pomiędzy Ewą Jagielską a Dominiką Stelmach. Z czasem 34:38 wygrała ta pierwsza.
- To był mój ostatni start w tym sezonie i mogę powiedzieć, że kończę sezon z przyzwoitym czasem. Teraz roztrenowanie, a od grudnia wracam do dwóch treningów dziennie i szykuję się na maraton - mówiła zwyciężczyni, którą Święto Niepodległości skłoniło do chwili zadumy i przyniosło zachwyt atmosferą tych zawodów.
Dominika Stelmach, zdobywczyni drugiego miejsca z czasem 35:01 jest w innym momencie treningów. - Jestem już po okresie roztrenowania. Za mną pierwszy tydzień treningów. Do tego wiatr strasznie kręcił i przeszkadzał, więc z tego drugiego miejsca jestem naprawdę zadowolona.
Atmosfera i podniosły nastrój udzieliły się także Yaredowi Shegumo, który wystąpił w niecodziennej roli pacemakera. - To ważne dla Polaków święto. Ważne jest także dla mnie. Chciałem tu pobiec z ludźmi i dla ludzi w takim szczególnym dniu. Samo tempo nie miało większego znaczenia - podkreślał Polak etiopskiego pochodzenia.
Wyniki:
Mężczyźni:
1. GARDZIELEWSKI Arkadiusz - 30:03
2. JASTRZĘBSKI Kamil - 30:30
3. ŻEBROWSKI Krzysztof - 30:34
4. PTAK Sławomir - 32:04
5. BADUREK Maciej - 32:26
Kobiety:
1. JAGIELSKA Ewa - 34:38
2. STELMACH Dominika - 35:03
3. ŁAPIŃSKA Anna - 36:23
4. LIPSKA-MAZUREK Paulina - 37:29
5. ZAJĄCZKOWSKA Anna - 38:12
Pełne wyniki: TUTAJ
IB
fot. GR / IB
Niesamowici ludzie na trasie, niesamowita atmosfera!!!
- Bieg wbrew moim obawom bieg był bardzo fajny. Cały czas myślałem, że będzie problem na trasie z ilością uczestników - w końcu to 15 000 ludzi! Na szczęście organizatorzy bardzo dobrze wypełnili swoje obowiązki. Ogromna liczba uczestników nie była problemem.
Mój wynik to niecałe 47 minut. Nieco rozczarowuje i zadowala jednocześnie. Zakładałem czas o parę minut lepszy, ale wciąż jest to kilka minut lepiej niż rok temu na dystansie 10 km.
Adrian Szczekutowicz, Ambasador Festiwalu Biegów