W sobotę po raz trzeci dolnośląscy biegacze spotkali się w trzebnickim lesie bukowym na trasie crossu, będącego dobrym treningiem do biegania górskiego przed właściwym sezonem. Choć chętnych nie było aż tyle, jak choćby w tradycyjnym Trzebnickim Biegu Sylwestrowym na tym samym 10-kilometrowym dystansie, to atmosfera dopisała. A i uczestnikom zdecydowanie odpowiadała urocza lokalizacja przy stawach i miejscowym aqua parku.
Relacja Adama Pawlińskiego
Tradycyjnie na biegach organizowanych przez wrocławski Pro-Run rozpoczęliśmy od wspólnej rozgrzewki, tym razem poprowadzonej przez tryumfatora Zimowego Maratonu Bieszczadzkiego Jacka Sobasa. Jacek jest też trenerem w stowarzyszeniu, więc nikogo nie zdziwił wynik biegu i zajęte przez niego pierwsze miejsce.
Innym uczestnikom pozostała walka o dalsze miejsca na wymagającej, pagórkowatej trasie. Już na początku okazało się, że 270-osobowa grupa biegaczy na tej trasie tworzy niezły tłok. Ale kolejne podbiegi powodowały, że powoli stawka się rozciągała. Na drugiej pętli z trzech, jakie mieliśmy dziś do pokonania, widać było już pierwsze oznaki zmęczenia, tudzież zaskoczenia trudnością trasy i parę osób pokonywało wzniesienia marszem.
Mimo zaledwie 10-kilometrowej trasy organizatorom udało się spowodować mocny wzrost tętna i spore zmęczenie u większości zawodników. Niektórzy byli mocno niezadowoleni ze swojej formy, inni natomiast twierdzili, że to idealny trening i pozowali z uśmiechem do zdjęć jeszcze w trakcie biegu. Kogo dziś spotkaliśmy na trasie?
Wśród biegaczy pojawili się m.in. goście z zagranicy, w tym biegacz z Francji oraz Aysen Solak z Turcji, którą jednak trudno nazwać gościem, ponieważ od zeszłego roku regularnie startuje w dolnośląskich imprezach biegowych, zajmując czołowe miejsca wśród kobiet – pierwsze w Trojak Trail, drugie w 3 x Śnieżka - Mont Blanc (dystans 33km). W Crossie zajęła dziś trzecią pozycję. Najwidoczniej odpowiada jej nasz klimat, bo zapowiada kolejne starty głównie w biegach górskich.
Warto wspomnieć, że za umiarkowaną kwotę wpisowego każdy z biegaczy, który ukończył dzisiejszy bieg otrzymał oryginalny drewniany medal, posiłek regeneracyjny, który stanowiła zupa wegetariańska oraz talerz sporządzony z otrębów. Całkiem smaczny i zdrowy co osobiście sprawdziłem. Każdy miał też szansę w losowaniu biegowych nagród. Po zawodach nie mogliśmy się powstrzymać, by nie skorzystać z uroków położonego paręset metrów od mety aqua parku i dać ukojenie steranym mięśniom.
Trzebnica zdaje się mieć ambicje promowania sportowego trybu życia podobnie jak to robi od paru lat podwrocławska Sobótka i z uwagi na niezwykle atrakcyjne położenie Gór Kocich ma szansę na przyciągnięcie coraz większej liczby amatorów zarówno biegania jak też jazdy rowerowej (Trzebnicki Maraton Rowerowy) czy nordic walking (zawody Pucharu Polski). Polecam osobiście przekonać się o walorach okolicznych wzgórz na sposób, który Wam najbardziej odpowiada!
Adam Pawliński
fot. Karolina Jakubowska