37. Instanbul Marathon odbywał się w cieniu tragicznych wydarzeń w Paryżu oraz wykluczenia rosyjskich zawodników z międzynarodowych zawodów.
Rosyjscy biegacze byli obecni zarówno wśród maratończyków, jak i uczestników krótszych biegów, jednak jedynie w grupie biegaczy masowych. Zaproszeni zawodnicy z rosyjskiej elity nie przyjechali do Turcji.
Natomiast 30 000 uczestników trzech biegów imprezy na Moście Bosforskim przywitała flaga Francji, a maraton oprócz celów sportowych, miał także zwrócić uwagę na problem przemocy wobec kobiet.
Sportowym celem maratonu zarówno w rywalizacji mężczyzn, jak i kobiet, był nowy rekord trasy. I tego celu nie udało się zrealizować. Wśród panów wygrał Elias Kemboi Chelimo, który metę przekroczył czasem 2:11:13. Kenijczyk tym startem wrócił do formy sprzed lat, gdy w 2009 wygrywał w Rzymie, jednak rekordu nie ustanowił. Częściowo także dlatego, że ostanie kilometry wymagały walki z silnym wiatrem. Po biegu Chelimo czuł się rozczarowany brakiem rekordu i zapowiedział, że spróbuje poprawić wynik w przyszłym roku.
Wśród pań także rekord nie padł, chociaż Amane Gobena z takim właśnie zamiarem wystartowała w tureckim maratonie łączącym Europę i Azję. Obrończyni tytułu sprzed roku, odniosła w Stambule drugie zwycięstwo z rzędu, przekraczając linię mety po 2:31:54. Przed rokiem była o ponad 3 minuty szybsza. Jej także w osiągnięciu celu przeszkodził silny wiatr.
W maratonie wzięło udział 5 000 osób. Najwyżej skwalifikowanym Polakiem był Robert Wojnar, który z czasem 2:51:54 zajął 35 miejsce. Gratulujemy!
IB