Lubię startować w imprezach organizowanym przez biegi.wlkp, bo większość odbywa się w lasach, parkach, po prostu w pięknych okolicznościach przyrody. Zawsze to ucieczka od startów asfaltowych, które wielkimi krokami zbliżają się na wiosnę. Bieg Zimowy odbył się po raz czwarty w poznańskim Lasku Marcelińskim. Do wyboru były biegi na 5 i 10 km oraz marsz Nordic Walking na dystansie 5 km.
Pogoda - jak na specjalne zamówienie - była zimowa, prószył śnieg, Zaraz wprawdzie topniał, no, ale skoro miał być bieg zimowy, to niech chociaż w powietrzu będzie biało, na ziemi koniecznie nie musiało, tym bardziej, że planowałem szybki start.
Start o godzinie 13:00, zaparkowałem za stadionem Lecha Poznań i przed biegiem zrobiłem jeszcze 3 km rozgrzewki. Rozciąganie i START. Wybrałem dystans 10 km, więc czekały mnie dwa okrążenia.
Już na pierwszym kilometrze dość stromy podbieg, potem już z górki i większość trasy pięknymi drogami leśnymi, parę zakrętów, więc nudno nie było, a padający śnieg dodawał uroku. Bez niego byłoby szaro, buro i ponuro. Początkowo nie biegłem na maksa, starałem się trzymać w granicach 80% możliwości, chciałem powalczyć o czas poniżej 40 minut. Podbieg razy dwa mógł to uniemożliwić, na szczęście czułem się świetnie i kontrolowałem swoje poczynania na trasie.
Po pierwszym okrążeniu stawka się zmniejszyła, bo bieg skończyli zawodnicy z „piątki”, . Postanowiłem po podbiegu, że podkręcę tempo, dogoniłem paru rywali, w miarę upływu czasu ich wyprzedzałem, w końcu 100 metrów przede mną została jeszcze dwójka biegaczy. Domyślałem się, że biegnę na 4 miejscu, lider był dość sporo przed nami, można było go zauważyć tylko na dłuższych prostych. Ale przyznam, że nie goniłem wyprzedzających, bardziej uciekałem biegaczom za mną, broniąc swojej pozycji.
Kilometr przed metą wiedziałem, że tak to się już skończy, nie dałem sobie wyrwać tego 4 miejsca. Wpadłem na metę z czasem 39 minut 41 sekund i czułem, że dałem z siebie wszystko, miałem mocną głowę, by nie odpuścić pościgowi. Mówią, że czwarte miejsce jest dla sportowca najgorsze, ale ja z tej pozycji cieszyłem się jak dziecko, tym bardziej, że swoją kategorię wiekową wygrałem.
Czekał piękny pamiątkowy medal, ciepła herbata i drożdżówka, a w oddalonym o 800 metrów biurze zawodów także zupka. Bieg na dystansie 10 km ukończyło 175 biegaczy, na 5 km - 123 osoby, a wyścig nornic walking - 16 osób.
Zaraz po biegu śnieg przestał sypać, wygląda więc na to, że był specjalnie zamówiony przez organizatorów. Warto im za to podziękować, bo biały puch dodał zawodom uroku.
Marek Pfajfer, Ambasador Festiwalu Biegów