9. Bieg ENTRE: Wygrał więc... może biegać dalej [ZDJĘCIA]


Po raz drugi Park Moczydło na warszawskiej Woli był miejscem rywalizacji w ramach Biegu ENTRE. Mimo schyłku sezonu, impreza zgromadziła na starcie wielu znanych biegaczy i biegaczek. Zwyciężyli faworyci Artur Jabłoński oraz Anna Łapińska.

Dziewiąty już Bieg ENTRE to znów 10-kilometrowa trasa, składająca się z trzech pętli. Nie brakowało tu długiej prostej, zakrętów, podbiegów, zbiegów. Dla każdego coś miłego lub trudnego, jak kto woli. W porównaniu z ubiegłoroczną edycją doszło do niewielkiej korekty, która miała poprawić jakość zmagań.

Stawka biegu była bardzo mocna. Podczas rozgrzewki spotkaliśmy zawsze mocnych zawodników ekipy Entre.pl Team, a więc gospodarzy imprezy - Rafała Rusiniaka oraz Jakuba Pudełko. Tradycyjnie w ostatniej chwili na linii startu pojawił się ubiegłoroczny zwycięzca Sebastian Polak. Zabrakło Daniela Karolkiewicza, który tym razem pomagał przy organizacji biegu. Natomiast Przemysław Osełka zapowiedział, że w zbliżającym się sezonie koncentruje się na startach na bieżni i w hali, a biegi uliczne zostawi sobie na jesień przyszłego roku. Jego osobę zagospodarowano więc do... wręczenia medali.

Na starcie nie zabrakło też Artura Jabłońskiego. Wicemistrz Polski w biegu górskich długodystansowym i triumfator GP Warszawy, przed startem rzucił żartem, że „jeśli przegra to kończy z bieganiem”. Słysząc te słowa Rafał Rusiniak od razu zaproponował mocniejszą rozgrzewkę...

Wśród kobiet faworytką była Anna Łapińska, zawodniczka Warszawianki, zwyciężczyni tutejszego Biegu Konstytucji 3 Maja oraz dwunasta zawodniczka PZU Cracovia Półmaratonu Królewskiego. Jej rywalką mogła być Antonina Miłek, jak się jednak okazało studentka Politechniki Warszawskiej i zawodniczka Agrosu Zamość przybiegła do Parku Moczydło tylko po to, by.... zrobić rozbieganie. Nie wzięła udziału w zawodach.

Bieg, rozgrywany na urokliwych jesienią parkowych alejkach, rozpoczął się z ponad 10-minutowym opóźnieniem. Na starcie stanęło ostatecznie 220 zawodników i zawodniczek.

Od początku na prowadzeniu znalazł się Artur Jabłoński, który najwidoczniej chciał powalczyć o swoją karierę biegową. Kilka metrów za nim biegł Jakub Pudełko. Wspomnianą dwójkę goniła grupa, w której byli Sebastian Polak, doświadczony Mark Dzięgielewski i Rafał Rusiniak.

Z kolejnymi okrążeniami sznur biegaczy rozciągał się po parku, a lider trzymał się mocno. Dopiero po ok. 7 km Sebastian Polak wyprzedził Jakuba Pudełko i awansował na drugie miejsce. Wśród pań prowadziła Anna Łapińska, a za jej plecami wciąż czaiła się Diana Dawidziuk, zawodniczka MKS Agros Chełm.


Po 33 minutach i 14 sekundach jako pierwszy na metę wbiegł Artur Jabłoński. Nad Sebastianem Polakiem miał 24 sekundy przewagi. Jakub Pudełko Był trzeci z z czasem 33 minuty i 51 sekund.

– Początkowo miałem przyjąć inną taktykę. Chciałem ruszyć spokojnie, trzymać się czołówki biegu i zaatakować na ostatniej pętli. Nie czułem się pewny, bo odczuwam ból mięśnia strzałkowego. Nawet postanowiłem sobie, że w razie większego bólu zejdę z trasy. Jednak noga się rozgrzała i nie czułem dolegliwości. Wyszło więc na to, że wydłużyłem sobie karierę (śmiech) – tryskał humorem Artur Jabłoński. – Oczywiście zawody te potraktowałem treningowo. Nie ryzykowałbym takiego zakładu na imprezie wyższej rangi, z mocną obsadą. Zresztą nie uważam się za „gieroja” – zaznaczył zwycięzca.

Wśród kobiet zwyciężyła rzeczona Anna Łapińska (czas 39:30), o jedenaście sekund wyprzedzając Dianę Dawidziuk. Trzecia była Iwona Rek.

– To nie był łatwy bieg. Druga zawodniczka nękała mnie i cały czas musiałam się odwracać, by kontrolować sytuację. W razie potrzeby mogłam przyspieszać. Biegło mi się ciężko, bo jestem po maratonie i półmaratonie. Przez te ciągłe starty widzę u siebie obniżkę formy, ale uważam, że jeszcze coś z tego, co wypracowałam wcześniej, mogę nabiegać – opowiadała na mecie p. Anna. – Warunki były świetne, nie znoszę biegać w upały. Trasa również była ciekawa. Mimo, że były pętle, to ja akurat lubię biegać okrążenia. Oczywiście w granicach rozsądku (śmiech), ale biegając rundy jakoś ten czas szybciej mija.Trasa tu jest ciężka, bo podbiegi na pewno nie pomagają, jednak dzięki temu sporo się dzieje na dystansie – skomentowała zwyciężczyni.

Bieg ENTRE dopiero po raz drugi zagościł na Woli. Wszystko wskazuje że nie po raz ostatni. – Nasza historia zaczęła się w Magdalence. Później był Żoliborz, Bemowo, tereny Wojskowej Akademii Technicznej. Teraz, drugi raz pod rząd, biegamy na Woli. Myślę, że już tu zostaniemy na dłużej. Są tu bardzo dobre warunki i ja też mam sentyment do tego miejsca – powiedział nam Sylweter Karczewski z Entre Team. – Poziom sportowy biegu był bardzo wysoki. Na tej wymagającej technicznie trasie, która nie jest z tych na „życiówkę”, padały dobre czasy. Jestem zadowolony z imprezy. Czekamy już na kolejny bieg – dodał.

Na uczestników po biegu czekały atrakcyjne medale z liściem klonowym oraz posiłek regeneracyjny. Warto zauważyć, że obok tradycyjnego menu, coś dla siebie mogli znaleźć też wegetarianie. A to nie zdarza się często na imprezach biegowych.

RZ