Ostatnie dni żyliśmy sukcesami biegaczy w Krynicy. Marcin Świerc, Dominika Stelmach, Rafał Czarnecki, Krzysztof Lisak, Radosław Ślaski to tylko niektórzy bohaterowie minionego weekendu. Emocji nie brakowało. Tymczasem w Rio de Janeiro biegacze uczestniczący w Paraolimpiadzie też nie próżnowali.
Relacjonuje z Rio de Janeiro Ilona Berezowska
Zaczęło się od Ewy Durskiej, która wprawdzie biegaczką nie jest, ale ma szczęśliwą rękę nie tylko do kuli.
- Tak się cieszę, że zdobyłam pierwsze na tych igrzyskach złoto dla Polski. Zawsze tak jest, że gdy wygrywam, to później już lekkoatletom dobrze idzie - zapewniała kulomiotka, która z wynikiem 13,94 s. została rekordzistką świata.
Jej zwycięstwo rzeczywiście rozbudziło biegaczy. Michał Derus, w klasyfikacjach pobiegł najlepiej w tym sezonie, a w finale zdobył srebrny medal ustępując jedynie Brazylijczykowie Yohanssonowi Nascimento. Zrealizował tym samym swoje minimalne założenia. Jeszcze przed wyjazdem mówił, że do Rio jedzie po rekord świata, ale medal w dowolnym kolorze, uzna za zadowalające osiągnięcie.
Z kolei Alicja Fiodorow, półfinały zakończyła z nową życiówką i rekordem Europy (12.43). Gdy większość biegaczy wracała jeszcze z Krynicy Alicja stanęła na starcie finałowych 100m. Nastawiała się na szybki bieg i jeszcze jeden rekord. Skończyło się na srebrnym medalu.
- Wicemistrzyni paraolimpijska, to brzmi dumnie. Moje medale mają specjalne miejsce u rodziców, gdzie leżą ułożone chronologicznie. Teraz chyba będą musieli zmienić półkę na większą - mówiła nam srebrna medalistka tuż po przekroczeniu mety 100m.
IB