ARD: W Rosji bez zmian. Wciąż oszukują [WIDEO]

  • Biegająca Polska i Świat

Po tym filmie start rosyjskich lekkoatletów na Igrzyskach Olimpijskich w Rio de Janeiro wydaje się wykluczony. Niemiecka telewizja ARD w trzeciej części reportażu o dopingu w Rosji pokazuje, że w największym państwie świata w kwestii nielegalnym wspomaganiem sportowców niewiele się zmieniło. Nadal pracują skompromitowani trenerzy, a działacze wciąż manipulują wynikami testów antydopingowych.

Wątpliwymi bohaterami 30-minutowego dokumentu byli nowa szefowa Rosyjskiej Agencji Antydopingowej (RUSADA) Julia Anceliowicz oraz dwaj szkoleniowcy: Jurij Gordiejew i Władimir Mochniew.

Anceliowicz przyłapano na tym, jak zapewnia jedną z zawodniczek, że zawczasu poinformuje ją o zbliżającej się kontroli antydopingowej. Jest to o tyle bulwersujące, że główne laboratorium w Moskwie ze względu na aferę straciło swoją akredytację, a próbki pobierane od rosyjskich lekkoatletów miały teraz trafiać do Londynu.

Dziennikarzy niemieckiej stacji odkryli też, że trenerzy odpowiedzialni za skandal dopingowy i na których Światowa Agencja Antydopingowa (WADA) nałożyła dożywotnią dyskwalifikację nadal pracują w zawodzie. Nie są, co prawda szkoleniowcami w ośrodkach centralnych, ale na prowincji wciąż zajmują się lekkoatletami. Przykładowo Władimira Mochniewa odnaleziono w miejscowości Gubkin na południu kraju.

Jeszcze bardziej szokujący był przypadek trenera Jurija Gordiejewa, którego sfilmowano jak przyjmuje ofertę sprzedaży środków dopingujących.

– Zgodnie z obecnym stanem wiedzy, rosyjscy sportowcy nie powinni zostać dopuszczeni do rywalizacji na Igrzyskach Olimpijskich – powiedział prezydent Niemieckiego Związku Lekkiej Atletyki Clemens Prokop.

Na razie w swoich wypowiedziach wstrzemięźliwe są władze Międzynarodowe Stowarzyszenie Federacji Lekkoatletycznych. IAAF zapowiedział jedynie, że sprawdzi informacje zawarte w materiale ARD.

Tymczasem rosyjscy polityce już tradycyjnie sceptycznie podeszli do ujawnionych przez niemieckich dziennikarzy rewelacji. – Fakty te zostały ponownie wyjęte z kontekstu – stwierdził minister sportu Witalij Mutko. – Stanowią one próbę wprowadzenia w błąd opinii publicznej. Mamy ogromny kraj, 83 regiony. Możliwe jest, więc, że usunięty trener pracował gdzieś. Ale na pewno nie w reprezentacji i nie na oficjalnych zawodach – dodał.

MGEL