Pod koniec stycznia Siergiej Bubka, pierwszy skoczek o tyczce, który przekroczył wysokość 6 m, wielokrotny mistrz i rekordzista świata oficjalnie potwierdził, że będzie kandydował w sierpniowych wyborach prezesa IAAF.
Udzielił również wywiadu agencji Reuters. Odniósł się w nim do planowanych zmian w sposobie przeprowadzania igrzysk. Plany te zostały sformułowane w listopadzie ubiegłego roku i przewidują m.in. ograniczenie liczby zawodników biorących udział w zawodach, a liczba rozgrywanych konkurencji nie powinna przekroczyć 310.
To zalecenie obudziło wiele kontrowersji i spekulacji. Zaczęto się zastanawiać, które zawody nie będą rozgrywane. Wśród propozycji pojawiły się m.in. biegi na dystansach 200 i 10 000m.
Kandydat na prezesa IAAF nie widzi takiego zagrożenia. - MKOl szuka sposobu na uatrakcyjnienie programu igrzysk, ale jestem przekonany, że lekkoatletyka zachowa swoją mocną pozycję - powiedział Reutersowi Bubka, który jest także członkiem MKOl.
- Jesteśmy dumni, że lekkoatletyka jest sportem numer jeden na olimpiadzie i mamy tak silną pozycję - dodał Bubka, jednocześnie zauważył, że królowa sportu boryka się z problemami. Nowy prezes będzie musiał sobie poradzić m.in. z aferami dopingowymi, brakiem rozpoznawalnych osobowości oraz znaleźć sposób na zainteresowanie tą dyscypliną młodszych kibiców.
Kontrkandydatem słynnego tyczkarza będzie biegacz Sebastian Coe, mistrz olimpijski na dystansie 1500m i wicemistrz olimpijski na 800m. Jest także rekordzistą świata na 1000m. Ten z kolei myśli o przywróceniu biegów przełajowych na Igrzyska.
IB
Źródło: Reuters