Kenijczyk Haron Sirma i Agnieszka Mierzejewska wygrali 18. edycję Bełchatowskiej Piętnastki. Niedzielna impreza zakończyła cyklu 8 Biegów o Puchar Marszałka Województwa Łódzkiego.
To były bardzo udane zawody. Na stracie stanęło blisko 1000 osób, dopisała pogoda, zawodnicy uzyskali znakomite czasy, wszyscy chwalili organizację, zapowiadając, że wrócą tu w przyszłym roku.
Zakładam krótkie spodenki i lecę
Przygotowanie imprezy biegowej pod koniec listopada to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie. Jest duże zagrożenie, że będzie zimno, spadnie deszcz, może nawet śnieg, a zawodnicy zostaną w domu lecząc kontuzję po wyczerpującym sezonie. Okazało się jednak, że Bełchatów nie tylko jak magnes potrafi przyciągać biegaczy, ale ma szczęście do pogody. Od rana w mieście świeciło słońce, było co prawda chłodno i trochę wiało, ale to nie przeszkadzało w przeprowadzeniu udanych zawodów.
Od godziny 8.00 do Hali Sportowej „Energia”, gdzie mieściło się biuro zawodów ciągnęły rzesze biegaczy. Jedni traktowali zawody bardzo rekreacyjnie, inni nastawiali się na pobicie rekordu życiowego, jeszcze inni nastawiali się na wielką rywalizację. – To będzie mój debiut w zawodach na piętnaście kilometrów – mówiła Monika Woszczyk z Piotrkowa Trybunalskiego. – Chcę złamać godzinę i 15 minut. Poza tym będę bronić swojej pozycji w Pucharze Marszałka Województwa Łódzkiego. Fajnie, że wyszło słoneczko. Zakładam więc krótkie spodenki i lecę – kończyła zmierzając do szatni.
Piętnastka, bieg z tajemnicą
Tata pani Moniki – Ryszard Broniszewski – też miał ambitne plany. – Mam nadzieję, że poprawię o pięć minut wynik z tamtego roku. Na pytanie czy wierzy w podium w swojej kategorii wiekowej bez wahania odpowiada. – Nie ma na to szans. Konkurencja jest niesamowita. Czołówka ma wyniki dorównujące lub przewyższające te z K30.
Zawodnicy startujący w Bełchatowie podkreślali, że bieg na 15 km, że względu na to, że jest rzadko rozgrywany ma w sobie pewną tajemnicę. – Nie wiadomo jak się do niego przygotować. Do maratonu jest inne tempo do „dziesiątki” jeszcze inne. Trzeba to wszystko wypośrodkować – żartował Ryszard Broniszewski.
Z dużo większym spokojem do biegu przygotowała się Katarzyna Downar. – Biegnę ze spokojną głową, bo wiem, że już mam zapewniony puchar w swojej kategorii. Startuję więc rekreacyjnie, chcę tylko przebiec i będzie ok. Już nikt mnie nie dogoni. Oczywiście mogłabym powalczyć z Moniką Kaczmarek, ale to po prostu nie jest możliwe, żebym ją prześcignęła. Między nami jest przepaść – dodaje.
Kenijczycy znów najlepsi
Punktualnie w południe zaczęło się wielkie ściganie. – Lubię w Bełchatowie to, że są tu pętle. Dzięki temu na trasie jest więcej kibiców – mówiła przed zawodami Katarzyna Downar. Rzeczywiście, zawodnicy trzykrotnie pokonując ten sam fragment trasy mogli liczyć na żywy doping publiczności.
Od początku zawodów na czele stawki znajdowali się biegacze z Kenii i Ukrainy. Gościom z Afryki nie przeszkadzała ani niska temperatura, ani chwilami porywisty wiatr. Na metę pierwszy, z dużą przewaga wbiegł Sirma Haron. Niecałe 5 min później finiszowali dwaj Polacy: Zbigniew Kalinowski i Marcin Kęsy. Ten drugi był bardzo niezadowolony z stylu w jakim walczył na trasie Zbigniew Kalinowski.
– Cały czas mnie podkopywał, podcinał. W ogóle nie było współpracy. Wiózł się na mnie, jak próbowałem zwalniać, zwalniał, jak przyspieszałem przyspieszał. W ten sposób nie było szans biec na dobry wynik. To był mój pierwszy bieg, gdzie musiałem się tak boksować z zawodnikiem – nie krył rozżalenia Marcin Kęsy.
Pełne wyniki 18. Ulicznego Biegu „Bełchatowska Piętnastka znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
Jeszcze Kraków, a potem miesiąc leżenia do góry brzuchem
Dużo bardziej zadowolona była Karolina Pilarska. – Zrobiłam „życiówkę” i jestem trzecia wśród Polek – nie potrafiła pohamować szczęścia zawodniczka z Lublińca. – Teraz jeszcze tylko Mistrzostwa Polski w Przełajach w Krakowie i koniec na ten rok. A potem miesiąc leżenia do góry brzuchem – dodała za śmiechem Pilarska.
Planów nie udało się zrealizować Ryszardowi Broniszewskiemu. – Zabrakło 53 sekund – mówi biegacz z Piotrkowa Trybunalskiego. – Trochę za ostrożnie pobiegłem pierwsze okrążenie i choć na ostatnim kilometrze osiągnąłem czas poniżej 4 min to trochę zabrakło. A jak córka? Rewelacja – mówi p. Ryszard. – Zrobiła wspaniały wynik, godzina 13 minut z sekundami. Jestem z niej bardzo dumny. Podziwiam ją, trenuje niecały rok, a już jest ósma w swojej kategorii. Rewelacja.
Świetnie poszło też Katarzynie Downar, której nie przeszkadzał nawet wiatr. – Ja zawsze tak mam, że otacza mnie całe grono panów. Biegniemy więc sobie w grupie i kiedy wieje chowam się po prostu z nimi i tego wiatru nie czuję.
Niemal wszyscy zawodnicy podkreślali świetną organizację imprezy. – Oceniam ją dziesięć na dziesięć. Nie mam żadnych zastrzeżeń – mówił Artur Pelikan. No może powinny być mniejsze kolejki w biurze zawodów, ale skoro mieliśmy rekord frekwencyjny to nie dało się tego uniknąć – dodaje. – Było po prostu super – nie może powstrzymać pozytywnych emocji Anna Ketner. Była super pogoda, super przygotowana impreza, jednym słowem super dzień.
My cieszymy się, że tak chętnie odwiedzaliście stoisko PZU Festiwalu Biegowego i zapisywaliście się na start w Krynicy. Do zobaczenia zatem!
MGEL