W sobotę 18 maja 2013 r. w Krusze odbył się III Bieg Cichociemnych. To był całkiem udany biegowy weekend w Warszawie.
Po odśpiewaniu jednej zwrotki Hymnu i okolicznościowych przemówieniach, nastąpił start do biegu na 10km. Pogoda bardzo ciepła 25-27 stopni Celsjusza, chociaż na odkrytym polu dość silnie czuć było wiejący z południa wiatr. To dopiero mój drugi bieg w upale w tym roku.
Bieg odbywał się prawie w całości na nieutwardzonych drogach polnych, miejscami grzęźliśmy w mazowieckich piaskach, miejscami uważać musieliśmy na wystające w zagajnikach korzenie. Do mety dotarłem na miejscu 39/131 w niezłym czasie 49:27 netto i w niezłej formie. W mojej kategorii wiekowej M50, byłem 4., zaraz za szybkim Andrzejem, z którym przyjechałem do Krusze.
Wrażenia z biegu bardzo dobre, miła, rodzinna atmosfera, napoje i ciasteczka gratis, fajna bawełniana koszulka pamiątkowa (szkoda, że z plastikowym nadrukiem), do tego pomiar czasu elektroniczny i wyniki na SMS. Bieg w starym, dobrym stylu, gdzie wszyscy się znają, biegną dla przyjemności, a komercja tylko leciutko jest wyczuwalna w tle. Polecam wszystkim.
Ponieważ byliśmy lekko niewybiegani, postanowiliśmy z Andrzejem odwiedzić naszych przyjaciół biegnących właśnie Wesołą Stówę. Dotarliśmy tam w ciągu 45 minut, nawet specjalnie nie błądziliśmy, pamiętając okolicę z innych imprez. Na miejscu naszym oczom ukazał się piękny piknik, rozłożony na polanie i na skraju lasku, naprawdę sielski obrazek, gdyby nie przebiegający co pewien czas ekstremalnie zasapani i spoceni biegacze walczący z upałem dystansem i mazowieckimi wydmami. Przywitaliśmy się z gospodarzami Anią i Tomkiem Pojawą, a następnie rozeszliśmy się porozmawiać ze znajomymi.
Żeby tak bezczynnie nie marnować czasu, za zgodą organizatorów przebiegliśmy jedno kółko 5 km, co w zupełności zaspokoiło naszą biegową próżność, zwłaszcza, że w planie miałem w niedzielę dość ciężki Bieg Szczęścia, a Andrzej profesjonalny trening z trenerem na stadionie przy Agrykoli.
Jan Natowski ? Ambasador Festiwalu Biegowego