Bieg Firmowy, czyli okazja, by udowodnić szefowi, kto tu daje radę


Bieg Firmowy od samego początku swojego istnienia miał mobilizować pracowników korporacji i mniejszych firm do aktywności sportowej. Jak wiadomo, bieganie to najprostsza czynność sportowa, a skoro sam  Bill Bowerman, założyciel firmy Nike, kiedyś powiedział, że „jeśli masz ciało to jesteś sportowcem”, więc każdy mógł  wziąć udział w tego typu zawodach.

Relacja Adam Pawlińskiego

Sądzę, że wiele osób wzięło sobie to powiedzenie do serca i dzięki temu aż 5 tys. osób zapisało się do zawodów na 5-kilometrowej pętli, rozgrywanych przy wrocławskim Stadionie Olimpijskim. Co istotne biegaczy zgłaszających się w drużynach firmowych angażował również cel imprezy jakim jest wsparcie dwóch chorych chłopców i ich rodzin. Dzięki działalności organizatora Fundacji Everest i funduszom pochodzącym z wpisowego może uda się kupić niezbędny im sprzęt.

Okolice będącego akurat w remoncie Stadionu Olimpijskiego, niegdysiejszej dumy niemieckiego Wrocławia, zostały opanowane przez rozentuzjazmowany tłum amatorów biegania na różnym poziomie. Od osób przysłowiowo wyrwanych zza biurka do niemalże profesjonalistów szukających okazji do kolejnych zwycięstw. Wydaje mi się, że impreza pogodziła obie grupy, dając możliwość solidnego biegania na przyjemnej nadodrzańskiej trasie, a pozostałym dała okazję do truchtania w jednej z najprzyjemniejszych dzielnic stolicy Dolnego Śląska.

Biegaczom sprzyjała pogada, która po paru niezwykle słonecznych dniach pozwoliła odetchnąć nieco chłodniejszym powietrzem.  Organizatorzy zadbali, aby przy tak dużej ilości zawodników podzielić startujących na sektory  i wystartować w odstępach czasowych. Początek trasy nie sprzyjał rozpędzaniu się, ponieważ prowadził bieżnią stadionu żużlowego, ale później już zostaliśmy poprowadzeni asfaltem i ścieżką parkową nad samą Odrą.

Dystans mógł się wydawać krótki, ale wierzcie mi, niektórym zajęło prawie godzinę czasu dotarcie do mety. I tak dochodzimy do sedna sprawy. Na tych zawodach może wystartować każdy i każdy będzie się dobrze bawił. Być może na trasie trochę pocierpi, ale okrzyki kibiców i współpracowników z firmy pomogą w dotarciu do mety.

Niektórych wspierały nawet na starcie. Tak było kiedy jedna z biegaczek krzyknęła do kolegi przejmującego od niej pałeczkę „a teraz ogień z d...” i tak też zrobił. W strefie zmian działy się najróżniejsze rzeczy. Od dramatów gdy ktoś nie znajdował swojego zmiennika lub dobiegał bez pałeczki, po euforię finiszujących uczestników.

Bieg Firmowy to świetne zawody aby rozpocząć swoją przygodę z bieganiem, bo współdziałanie w drużynie motywuje i pomaga debiutantom w przygotowaniach, a nutka rywalizacji z innymi drużynami i firmami daje dodatkowego kopa. Nie zapominajmy też o unikalnej możliwości udowodnienia szefowi, koledze z pracy czy koleżance z konkurencji kto tu tak naprawdę „daje radę”.

Wracając do osiągnięć sportowych, to te również robią wrażenie. Pierwszy zespół zakończył rywalizację w 5-osobowym składzie w ciągu 1h:30min co daje średnią 18 minut na każdego zawodnika. Natomiast pierwszy kobiecy zespół zakończył walkę po 1h:57min. Nie tak łatwo byłoby się znaleźć w takim składzie, prawda? 

Zawody nie zakończyły się samym tylko bieganiem, ale przerodziły się w piknik rodzinny, bo wiele osób przybyło ze swoimi pociechami. Te miały okazję wykazania się w biegu krasnala, który musiał zostać podzielony na parę tur,  aby wszystkie chętne dzieciaki mogły wziąć w nim udział. Organizator zadbał też o inne atrakcje takie jak np. zawody w przeciąganiu liny, strefa masaży czy rozbudowana oferta gastronomiczna, w której prym wiódł oczywiście znany wszystkim chmielowy izotonik z pianką.

Sobotnie zawody we Wrocławiu przy tak ogromnej frekwencji i niełatwej formule jaką jest sztafeta, zostały zorganizowane bez zarzutu. Strefy zmian dostarczały dużo emocji i nieco chaosu, ale podnosiło to tylko poziom adrenaliny u startujących, którzy tym szybciej chcieli rozpocząć rywalizację lub zakończyć ją w dobrym stylu. Kolejna okazja do rywalizacji w tej formule będzie już 11 czerwca w Warszawie. Gorąco zachęcam do udziału.

Adam Pawliński