W ostatni weekend zabrałam rodzinę do Tarnowa Podgórnego. Co roku w tym miasteczku odbywa się Bieg Lwa – 10 km i półmaraton, a także biegi dla dzieci.
Jest to wspaniała impreza zarówno dla profesjonalistów, jak i amatorów biegania oraz ich rodzin. Nikt tu się nie nudzi i każdy chodzi z uśmiechem na twarzy.
Odkryliśmy ten bieg 3 lata temu i tak się nim zachwycili, że wracamy. Wydarzeniu zawsze towarzyszy wymagająca pogoda, jest wręcz gorąco. Poprzednie edycje miały swój start o godzinie 14. W tym roku nastąpiła zmiana i 10 km puszczono o godz. 18, zaś półmaraton o 20. Ci drudzy mieli więc troszkę lepiej.
Na trasie można spotkać mieszkańców z wodą, a także kibicujących na dachach domów. Niektórzy chłodzili nas robiąc mgiełki wodne przy pomocy węży ogrodowych. Miły gest, wręcz ratujący życie. Organizator natomiast serwował nam punkty z wodą, poza nią można też było poczęstować się bananem, żelkami, czekoladą i bakaliami. Same pyszności i mnóstwo energii!
A meta.... istne marzenie! Wbiegasz na bieżnię stadionu, słyszysz doping, okrzyki, widzisz tłum ludzi, który macha do ciebie i wtedy nagle odnajdujesz w sobie tyle sił, że na twarzy pojawia się uśmiech, sylwetka prostuje się, nogi coraz szybciej przebierają, a ty czujesz, że fruniesz.... Kosmos, prawda?
Po przekroczeniu mety otrzymujesz lwi medal i torbę pyszności od Lidla, oprócz tego posiłek regeneracyjny.
Rodzina, która na Ciebie czeka, nie chce wracać do domu - tak świetnie się bawią!
Powiem wam w tajemnicy, że najbardziej lubię ten bieg z jednego powodu: nie ma tu nikogo z moich okolic, nikogo kogo znam. Taki mój azyl. Bo fajnie tak czasem odpocząć od reszty...
Marzena Parys, Ambasadorka Festiwalu Biegów