Bieg Rzeźnika także w wersji ultra ultra! I self-supported!?

Bieg Rzeźnika Ultra – to nowa impreza (jeszcze pod roboczą nazwą), która w maju przyszłego roku zagości w Bieszczadach. Na uczestników czekać będzie 135 kilometrów wymagającej, ale malowniczej trasy wiodącej pograniczem. Zapisy do biegu rozpoczną się 14 stycznia, pula pakietów startowych została ograniczona do 200.

Uzupełniają portfolio

Do minionej środy oferta OTK Rzeźnik obejmowała kultowy Bieg Rzeźnika (pokonywany w parach w wersji 78 km lub Hardcore 100 km), Rzeźniczka (25 km), ultraMaraton Bieszczadzki (50 km), Zimowy Maraton Bieszczadzki (10 i 42,195 km), Bieg Polesie (20 km) oraz Runmagedon (biegi przeprawowe na dystansach od kilku km do półmaratonu). Teraz – ku uciesze wielu zapalonych ultrasów – Mirosław Bieniecki z ekipą postanowił wziąć się za bary z jeszcze dłuższym dystansem. Do pokonania będą 134 km o przewyższeniu ponad 4 km.

– Od jakiegoś czasu starzy „Rzeźnicy” narzekali, że na trasach jest tłok, że klimat imprezy się zmienia, że woleliby rozbiec się po Bieszczadach samotnie. Dużo osób chciało też biegać pojedynczo, a nie parami. Wydaje się więc, że już po tych kilku latach utworzyła się grupa ultrabiegaczy, która bardzo dobrze biega samemu. I szuka kolejnych wyzwań. Zresztą widać to po innych imprezach, gdzie dystans jest dłuższy a zainteresowanie spore. Wychodzimy więc naprzeciw prośbom. Wymyślimy imprezę z trasą, która jest moim zdaniem fantastyczna – opowiada Mirosław Bieniecki.

Sam wybiera się po świętach w Bieszczady, żeby przebiec zaplanowany odcinek. – Ok, może nie zrobię od razu 134 km - w zimę za jednym podejściem, ale etapami już tak – dodaje z uśmiechem szef Rzeźników. Te etapy są tu na tyle istotne, że w Rzeźnuku Ultra zawodnicy będą klasyfikowani na częściowych dystansach: 57, 73, 84,100, 110, 118 i 135 km.

Przekrój Bieszczad

Założeniem OTK Rzeźnik było poprowadzenie biegu przez najciekawsze miejsca Bieszczad. Także te nieodwiedzane często przez turystów. – Dlatego biegniemy przez dziką część Bieszczad. Pokonywać będziemy pasmo graniczne, które jest praktycznie niedostępne dla turystów. Odwiedzimy najpiękniejsze fragmenty Bieszczad, czyli obie połoniny (Caryńską, Wetlińską - red.), Halicz, Bukowe Berdo. Napotkamy też fragment Bieszczadów dzikich, powojennych, zrytych okopami, jak Pasmo Chryszczatej i okolice Jabłonek – opisuje Mirosław Bieniecki.

– Mogliśmy jeszcze dodać dwa klasyczne punkty, jak np. Tarnica (1346 m n.p.m, najwyższy szczyt – red), ale wtedy musielibyśmy nadrabiać kilometrów i zaplanowany przez nas limit czasu - 24 godziny, byłby nierealny – wskazuje.

Wstępna wersja trasy Biegu Rzeźnika Ultra

Podkreśla, że rywalizacja w Rzeźniku ultra będzie okazją do „pięknego zwiedzania Bieszczad”. –Ale nie będzie to taka „hop siup” wycieczka. Trasa jest wymagająca. Wszystko jest pomyślane tak, że pierwsze 60 km, pokonywane nocą, będą dosyć proste technicznie, acz weryfikujące formę. Później punkty kontrolne będą rozmieszczone co 10-15 km, dzięki temu będziemy mieli stałą kontrolę nad zawodnikami – mówi Mirosław Bieniecki.

Karmić i poić, czy tylko poić?

Bieg zapowiada się więc jako bardzo wymagający. Tym bardziej, że na poszczególnych punktach kontrolnych obowiązywać będą limit czasu (m.in. 18 godzin na setnym kilometrze), a na punktach odżywczych zamiast bogato zastawionych stołów ma być tylko woda. Posiłki trzeba będzie nieść z sobą. Tak chce wielu uczestników, jednak w tej kwestii waha się jeszcze sam organizator.

– Jest grupa biegaczy w której jest np. Leszek Rzeszótko - jeden z bardziej doświadczony ultrasów, którzy uważają że bieg ultra powinien być rozgrywany w formule self - supported. Uważa, że plecaku powinno być wszystko, co chce się spożyć, a uzupełnia się tylko wodę. Ja mam co do tego wątpliwości, bo uważam, że powinno się podawać ludziom coś do jedzenia. Chociaż żeby była to jakaś zupa, kawa i herbata, tak na śniadanie na punkcie kontrolnym. Brak „serwisu” to - jak dla mnie - wyniszczanie organizmu. To nie jest kwestia oszczędności, bo myślimy, żeby zrobić jakiś fantastyczny bufet na mecie, jak w filmie Wielkie Żarcie. Przyznam się, że jeszcze nie wiem jak to rozwiążemy – wskazuje Mirosław Bieniecki.

– Póki co trzymamy się wersji najtwardszej. Być może poddamy to jakiemuś głosowaniu zawodników, lub zrobimy jakąś ankietę – dodaje.

Przez Ultra na... właściwego Rzeźnika

Co ciekawe, podczas Biegu Rzeźnika Ultra będzie możliwość rejestracji na XII Bieg Rzeźnika, który odbędzie się 5 czerwca. Wystarczy dobiec przynajmniej na 100 km czyli do punktu kontrolnego w dolinie Wetliny, dobrać sobie kompana i wnieść opłatę startową. Abstrahując od wysiłku włożonego w trasę ultra i zdolności pokonania podobnego dystansu tydzień później, gra jest warta świeczki. – Na Bieg Rzeźnika zawsze mamy sporo chętnych. Na 2015 rok zgłosiło się do nas ponad 800 drużyn. My możemy przyjąć ok. 600. Mamy więc sporą nadwyżkę chętnych. Oczywiście moglibyśmy przyjąć i 3000 osób, ale bieg straciłby swój urok, byłoby za tłoczno – wskazuje Bieniecki.

– Mieliśmy też dylemat czy zrobić te dwa biegi w jeden weekend. Ale sam się rozwiązał, bo przy braku sponsorów nie jesteśmy w stanie zapewnić tak szerokiej obsługi. Dlatego rozszerzamy weekend Bożego Ciała o weekend poprzedzający - wystarczy wziąć kilka dni wolnego i można biegać cały tydzień w Bieszczadach. Po pokonaniu trasy Ultra będzie można przyjść kibicować na Rzeźniku lub - jeśli są takie chęci – wystartować ponownie, na luzie, z żoną czy mężem – podpowiada nasz rozmówca.

Bieg Rzeźnika Ultra wytaruje 30 maja o godzinie 22:00 ze stadionu Orlika w Cisnej. Wpisowe to 250 zł.

Więcej w naszym KALENDARZU IMPREZ.

RZ

fot. AB