- Poczułem jakby cios w szyję. Myślałem, że to kij baseballowy. Odruchowo przyłożyłem rękę, zobaczyłem krew - relacjonuje Sébastien Delvenne, który podczas treningu w lesie został postrzelony w głowę.
Do zdarzenia doszło w minioną sobotę w Waremme w Belgii. Wieczorem 21-latek biegał na otwartym terenie, po łące. Miał szczęście - kula nie zatrzymała się w jego ciele, a rany to efekt rykoszetu. Konieczna była jednak operacja i dwudniowa hospitalizacja. Ze szpitala wyszedł z 25 metalowymi szwami.
Nie wiadomo kto strzelał do biegacza. - Widziałem odjeżdżający samochód, prawdopodobnie nissana. Nie dostrzegłem numeru rejestracyjnego, ponieważ nie było wystarczająco dużo światła. Myślę, że strzały padły z okna samochodu - opowiadał portalowi rtbf.be Sébastien Delvenne.
Rodzina biegacza prosi świadków zdarzenia o kontakt z policją.
red.
źródło: rtbf.be